„Najbezpieczniejszy kask rowerowy świata nie jest kaskiem” – tak reklamuje marka Hövding swoją poduszkę powietrzną dla rowerzystów. Za taką ochronę trzeba słono zapłacić, bo aż 1500 zł. Ale czy jest ona skuteczna? Test z manekinem dał odpowiedź na to pytanie.
Hövding rzeczywiście nie jest kaskiem, choć pełni jego funkcję. Zakłada się go jak kołnierz – na szyję. Jego działanie polega na rejestrowaniu nagłych przyspieszeń. Dzięki temu w razie upadku ma się napompować w ułamku sekundy. Wtedy okala głowę i szyję czymś w rodzaju poduszki powietrznej przypominającej wyglądem suszarkę u fryzjera (patrz zdjęcie).
Przy okazji testu kasków rowerowych to jako link do testu] eksperci przebadali Hövding, kiedy był napompowany. Zastosowali te same metody badawcze jak w przypadku kasków. Jaki był wynik badań?
Dzięki temu, że poduszka okala całą głowę, uzyskała lepsze wyniki za ochronę przed obrażeniami podczas wypadku od klasycznych kasków. Bardzo dobrze chroni głowę i znacznie zmniejsza ryzyko urazu mózgu.
Dodatkowo w laboratorium badacze sprawdzili obecność w poduszce powietrznej szkodliwych substancji. Nie wykryli żadnych.
Zdążyć na czas
Badanie skuteczności ochrony polegało na wykonaniu crash testu z użyciem manekina. Manekin musiał w wyniku zderzenia z otwieranymi drzwiami samochodu przelecieć przez kierownicę roweru. Czy poduszka powietrzna zdołała napompować się na czas, przed uderzeniem o ziemię? Tak!
Inaczej byłoby jednak w przypadku uderzenia głową przez rowerzystę w pionową przeszkodę. Na przykład wtedy, kiedy wpadłby w otwierane drzwi samochodu ciężarowego, a nie osobowego. Nie przeleciałby wtedy z nad drzwiami, tylko z impetem walnął głową wprost w wysoką przeszkodę w postaci drzwi. Podobny scenariusz mógłby się wydarzyć, gdyby przeszkodą była gałąź. W takich wypadkach poduszka powietrzna nie zdąży się napompować, bo od momentu zarejestrowania wstrząsu do uderzenia mija zbyt mało czasu.
Chroni… fryzurę
Niektórzy rowerzyści i rowerzystki nie chcą nosić kasku z prozaicznego powodu – żeby nie zniszczyć sobie fryzury. Dla nich Hövding jest dobrym rozwiązaniem: jako że nosi się go na szyi jak kołnierz, nie zniszczy idealnie ułożonych włosów.
Ale czy to oznacza, że poduszka powietrzna Hövding jest wygodna? Niekoniecznie. Ochotnicy określili komfort jej noszenia jako „wymagający przyzwyczajenia się”. Trzeba tu zaznaczyć, że poduszko-kołnierz waży 840 g i okala szyję i kark niczym ciężki szal. Przy wysokich temperaturach można się w nim spocić. Hövding jest dostępny tylko w jednym rozmiarze. Osoby o wąskiej szyi mogą zapiąć go po prostu mocniej. Tylko że wtedy tworzą się niewygodne fałdy. Dodatkowo akumulator i pokrętło do ustawiania właściwego dopasowania uwierają w kark.
Podsumowanie: Jeśli Hövding się otworzy, daje lepszą ochronę w czasie wypadku od klasycznego kasku. Niemniej jednak nie w każdej niebezpiecznej sytuacji na drodze Hövding otwiera się na czas.