0,00 zł

Brak produktów w koszyku.

Strona głównaArtykułyKup pan książkę!

Kup pan książkę!

Opublikowano:

Autopromocja

spot_img

Maleje liczba sprzedawanych książek, bankrutują księgarnie, hurtownie i wydawnictwa. Dlaczego kupujemy i czytamy coraz mniej książek?

Jeszcze na początku lat 90. dość powszechnym zjawiskiem były kolejki przed księgarniami.
Wielbiciele literatury kupowali nie tylko nowe tytuły, ale też wznowienia ulubionych autorów. W dobrym tonie było kupowanie i czytanie książek. Dzisiaj liczba sprzedawanych książek drastycznie spadła. Nie pomagają reklama, promocje, sprzedaż internetowa, a nawet targi książki.

Walka o czytelnika

Polskie księgarnie coraz mniej różnią się od tych na Zachodzie. W renomowanych można wygodnie usiąść i obejrzeć, a nawet poczytać książkę. A jest w czym wybierać! Kolorowe, pięknie wydane albumy, przewodniki, poradniki, słowniki… Najliczniejsze jednak tytuły to powieści; najlepiej zaś sprzedają się poradniki, przede wszystkim te, które radzą, jak być szczęśliwym, zdobyć powodzenie i pieniądze, zrobić karierę. Na drugim miejscu są różnego rodzaju słowniki i przewodniki zarówno po Polsce, jak i po świecie. Bardzo dobrze sprzedają się książki o masażach i leczeniu dalekowschodnim, feng-shui, tarocie itp. – związane z modą, a może sposobem na życie charakterystycznym dla filozofii przełomu wieków. Kolejną w miarę dobrze sprzedającą się grupą tytułów są książki, które mogą być prezentem, często dla obcokrajowców.

Stałą grupę kupujących stanowią studenci i maniacy czytania. Jednak ta grupa maleje w zastraszającym tempie. Przy zmniejszających się dochodach rodzina rezygnuje przede wszystkim z wydatków na kulturę – w tym na książki. Na spadającą liczbę czytających wpływają też internet, wideo, DVD i – naturalnie – telewizja. Książka wymaga umiejętności czytania, a liczba wtórnych analfabetów rośnie. Przyzwyczajenia wynosi się z rodzinnego domu, nawyk i potrzebę czytania również. Większość rodziców nie czyta sobie, ani swoim dzieciom. Akcja „Cała Polska czyta dzieciom” ma bardzo szczytny cel: oprócz czytania nawiązanie i wzmocnienie więzi między rodzicami a dzieckiem, ale dotyczy najwyżej 20% polskich rodzin. W szkole zamiast lektury uczniowie czytają bryki lub oglądają, coraz liczniejsze, filmy-„ściągawki”. A dorośli nie czytają, bo brakuje im czasu albo nie mają takich potrzeb. I tak kółko się zamyka…

Wydawnictwa różnymi metodami starają się zdobyć czytelnika. W księgarniach światowe bestsellery pojawiają się prawie natychmiast po swojej premierze zagranicą. Wprowadzane są książki razem z filmem, który powstał na jej podstawie. Ogłasza się konkursy: a to na polską Bridget Jones, a to na kobiecą powieść współczesną. Nagrodzone utwory wydaje się natychmiast, intensywnie promuje z udziałem znanych aktorów, piosenkarzy i satyryków. W gazetach można znaleźć recenzje książek i… bywa różnie.

Targi, kiermasze i inne pomysły

Księgarnia to podstawowe miejsce sprzedawania książek. Jednak można je kupić i gdzie indziej. W latach 90. rozwinęła się sprzedaż wysyłkowa. Tę metodę praktykują wydawnictwa, kluby książki, a także niektóre hurtownie. Zamówione książki są tańsze od kupionych w księgarni. Wystarczy wybrać odpowiedni tytuł i wysłać druk zamówienia. Po kilku dniach listonosz przyniesie go do domu i po zapłaceniu należności można zabrać się do czytania.

W wielkich miastach powstają stałe kiermasze „Tania książka”. Właściciel takiej firmy skupuje końcówki nakładów (u wydawcy lub w hurtowni) za niewielkie pieniądze. Ceny bywają więc wyjątkowo atrakcyjne. Jakiś czas temu dyskusję wzbudziła sprzedaż książek „na wagę”. Supermarkety odarły książkę z jej intelektualnej otoczki i potraktowały jak każdy inny towar: kartofle, naczynia, ubrania. Kilogram „literatury” kosztował od 2 do 5 zł. Coraz popularniejsze staje się kupowanie książek „tyle, ile wyniesie się w rękach”. Specjalizują się w tym antykwariaty, które zawiązały stowarzyszenie „Porozumienie Antykwariatów Książkowych” i ogłosiły akcję „Ruch Przyjaciół Przeczytanych Książek”. Wystarczy znaleźć antykwariat, który propaguje akcję, zapłacić 20 zł i posługując się własnymi rękami wynieść tyle książek, ile zdoła się udźwignąć. Torby i plecaki – zakazane! Szkoda, że taki sposób kupowania jest możliwy na razie tylko w Warszawie.

Międzynarodowe Targi Książki w maju, Krajowe Targi w grudniu (dawniej we wrześniu), targi książki edukacyjnej, historycznej, katolickiej… Imprez tego typu jest w ciągu roku sporo. Ma je prawie każde duże miasto. Kiedyś targi były imprezą adresowaną do wydawców i handlowców. Amator prezentowanych tytułów mógł je kupić w drodze wyjątkowej uprzejmości wydawcy i tylko w ostatnim dniu targów. Za to każdego roku w maju odbywały się Dni Książki, Prasy i Oświaty połączone z wielkim kiermaszem i spotkaniami z autorami. Można było kupić – nie spod lady i taniej – książki, chomikowane na tę okazję przez wydawców i hurtowników.

Dzisiaj wszystkie targi książki są kiermaszem. Wydawnictwa przygotowują się do nich bardzo starannie: wydają nowe, chodliwe tytuły, wznawiają książki, które cieszyły się popularnością, sprowadzają modnych, zagranicznych autorów, organizują spotkania z polskimi twórcami. Targom towarzyszą sympozja, konferencje, wystawy. Ale przede wszystkim sprzedaje się książki. Po cenach prawie hurtowych znajdują nabywców bez większego problemu. Tłum kupujących przypomina dobre, wcale nie tak odległe czasy.

Dlaczego tak drogo?

Cena książki, ustalona przez wydawcę, zależy od wielu czynników, ale najważniejsze jest to, czy dany tytuł jest polski, czy zagraniczny.

Na polski tytuł składają się koszty:
– tekstu (wynagrodzenie autora, redaktora i składu tekstu do druku);
– materiału fotograficznego (prawa do zdjęć i wyciągów barwnych);
– przygotowania makiety graficznej, projektu okładki;
– druku.

Natomiast na tytuł zakupiony za granicą – koszty:
– licencji na wydanie (10-12% ceny detalicznej książki);
– tłumaczenia, redakcji merytorycznej przekładu, składu i filmu do druku;
– druku w Polsce, jeżeli wydawnictwo kupiło filmy kolorowe (opłata za filmy kolorowe z ilustracjami to ok. 25 funtów angielskich za stronę) lub druku za granicą razem z innymi edycjami różnojęzycznymi. W tym wypadku wydatki bywają niższe, bo właściciel oryginalnego wydania organizuje dużo nakładową koedycję w wielu językach. Wtedy jednak dochodzi opłata za transport z Dalekiego Wschodu (Singapuru, Hongkongu – tam drukują Anglicy, Amerykanie, Niemcy i Francuzi).

W sumie koszt samego wydania książki stanowi dla wydawcy polskiego aż 60% ceny detalicznej, czyli obowiązującej w księgarni. Dla porównania wydawca z Zachodu wyda ok. 20-30% ceny detalicznej na wydanie książki nieprzecenionej. Wielu wydawców zachodnich od razu zakłada, że ok. 30% nakładu danego tytułu przeceni.

Koszt dystrybucji jest niezależny od wydatków związanych z wydaniem książki. Wydawca wyznacza cenę detaliczną lub hurtową. Cenę detaliczną drukuje na okładce i od niej ok. 33-35% ma księgarz, a kolejne 20% otrzymuje hurtownik. Wydawcy zostaje mniej niż 50% ceny wydrukowanej. Jeżeli wydawca określa cenę hurtową i od niej hurtownik otrzymuje rabat 23-28%, a księgarz dolicza sobie do tej ceny ok. 33-35% marży (np. cena hurtowa książki wynosi 100 zł, z tego wydawca dostaje 73-75 zł, a w księgarni za książkę trzeba zapłacić 133-135 zł.)

Zgodnie z prawami ekonomii im więcej sztuk produktu się wytwarza, tym koszt produkcji jednej sztuki jest niższy. Dotyczy to także książek. Tymczasem wydawcy wydają coraz mniejsze nakłady danego tytułu. Rośnie cena wyprodukowania jednego egzemplarza, a tym samym rośnie cena detaliczna.

Najnowsze Artykuły

WIĘCEJ PODOBNYCH

Zbadaliśmy pestycydy w pomidorach z Lidla i Biedronki

Po teście jabłek kolej na pomidory. Okazuje się, że one również zawierają pozostałości pestycydów....

Jabłka z Lidla gorsze niż z Biedronki

Fundacja Pro-Test wykryła aż dziewięć różnych pestycydów w jabłkach z Lidla. W jabłkach z...

Test słuchawek: Od ucha do ucha

14 SŁUCHAWEK NAUSZNYCH W TEŚCIE: Test słuchawek wyłonił najlepsze modele. Okazuje się, że za...