Rodzynki, figi, daktyle – suszone owoce są idealnym dodatkiem do wielu dań: ciast, deserów, ale i mięs. Są także składnikiem müsli. Suszone owoce jedzą osoby, które dbają o zdrową dietę. Ale czy aby na pewno wychodzą nam one na zdrowie?
Badania organizacji konsumenckich i instytucji badawczych na świecie wykazują, że w rodzynkach i innych suszonych owocach, na przykład w figach, mogą znajdować się aflatoksyny – związki wytwarzane przez pleśń. Są one bardzo silnie toksyczne, a gołym okiem nie dostrzeżemy, czy znajdują się w owocu. Widoczna pleśń nie musi wcale oznaczać zawartości aflatoksyn w owocach, ale również brak pleśni nie wyklucza, że toksyny znajdują się w fidze, daktylu czy innym przysmaku. Dlatego postanowiliśmy sprawdzić, czy dostępne w polskich sklepach suszone owoce mogą stwarzać zagrożenie dla naszego zdrowia czy może problem szkodliwych substancji nas nie dotyczy. Badaniom na zawartość aflatoksyn poddaliśmy cztery produkty zakupione w warszawskich hipermarketach: rodzynki szlachetne Bakal Country, figi suszone Bakalland, Rodzynki Mix Felix oraz rodzynki Kresto.
Groźna aflatoksyna
Aflatoksyny to bardzo toksyczne substancje wytwarzane przez pleśnie. Zostały wpisane rozporządzeniem ministra zdrowia w 1996 r. na listę substancji rakotwórczych – długotrwała ekspozycja na aflatoksyny może być przyczyną raka wątroby lub nerek. Istnieją doniesienia, że aflatoksyna może być wykorzystana nawet jako broń biologiczna. Jak stwierdza raport ONZ, nad aflatoksyną w aspekcie wojny biologicznej pracował Irak.
Powstawaniu aflatoksyn w żywności sprzyja wilgoć. Najczęściej truciznę tę wykrywa się w zbożach, paszach dla zwierząt, orzeszkach ziemnych, mleku, migdałach, przyprawach i figach. W 2001 r. niemiecka Fundacja Warentest przebadała 21 marek suszonych fig. Aflatoksyny wykryła w co trzeciej testowanej próbce. W części z nich – w znacznych ilościach. Powtórny test suszonych fig oraz daktyli przeprowadzony przez fundację w 2005 r. uspokoił niemieckich konsumentów: żadna z 15 próbek fig i sześciu próbek daktyli nie zawierała już śladu trucizn pochodzących z pleśni. Najwidoczniej wzmożone kontrole żywności na rynku niemieckim zrobiły swoje. Czy polscy konsumenci mogą czuć się równie bezpieczni? Badanie, które „Świat Konsumenta” zlecił akredytowanemu laboratorium wykazało, że tak. W każdym z badanych produktów aflatoksyna znajdowała się w ilości poniżej poziomu wykrywalności.
Jak rozpoznać truciznę?
Czy sami możemy rozpoznać, które owoce zawierają groźne aflatoksyny? Gołym okiem oczywiście nie dostrzeżemy aflatoksyn na suszonych owocach. Nie zawsze dojrzymy też pleśń, ponieważ często może ona znajdować się wewnątrz, dajmy na to, figi czy daktyla. Dlatego zawsze przed ich zjedzeniem, zajrzyjmy, co kryją wewnątrz. Czarne miejsca na miąższu są podejrzane – to może być pleśń, a co za tym idzie, mogą świadczyć o zawartości aflatoksyny. Dobry przykład jedzenia suszonych owoców dają nam mieszkańcy krajów azjatyckich Tam, skąd owoce te pochodzą, figi czy daktyla nie zjada się jednym kęsem, a już na pewno nie w ciemności.
Na zdrowie
Nie należy jednak zapominać, że suszone owoce dają nam również wiele dobrego. Mimo możliwości zanieczyszczenia aflatoksynami, doskonale uzupełniają naszą dietę w związki mineralne i błonnik. Z witaminami jest już gorzej, ponieważ te rozpuszczalne w wodzie, jak na przykład witamina C, giną w procesie suszenia. Z tego powodu suszone owoce nie mogą być alternatywą dla tych świeżych. Co więcej, suszone owoce są dość kaloryczne: ich 100 g to – w zależności od rodzaju owoców – około 300 kcal. Ale zawsze lepiej zjeść suszony owoc niż słodycze czy inne niezdrowe przekąski.