0,00 zł

Brak produktów w koszyku.

Strona głównaArtykułyChorzy na zakupy - zakupoholizm

Chorzy na zakupy – zakupoholizm

Opublikowano:

Autopromocja

spot_img

Shopoholizm, zakupomania, syndrom kompulsywnych zakupów – zwał jak zwał, chodzi o nowy nałóg XXI wieku.

Coraz częściej wychodzisz do sklepu? Nie możesz się oprzeć pokusie kupowania i choć wiesz, że groszek z marchewką wcale nie są ci potrzebne, to i tak lądują w koszyku? Kupujesz kolejne skarpetki, choć w domu masz zapas dla drużyny piłkarskiej? I znowu dziwisz się, dlaczego tak mało środków zostało na koncie? Bliscy się martwią, a ty wmawiasz im, że wszystko jest w porządku? Ale tak naprawdę coś ci dolega. Co to jest?

Co to jest?

Większość z nas lubi chodzić po sklepach i kupować. I jest to zupełnie normalne, jeśli mieści się w granicach zdrowego rozsądku. Gdy zaś nabywamy rzeczy całkowicie zbędne, bądź ilości przekraczające potrzeby normalnego człowieka, to czas powiedzieć sobie „stop”. To prosta droga do nałogu kupowania. Uzależnienie od zakupów jest w stanie wywrócić życie do góry nogami, tak samo jak hazard, alkoholizm, narkomania. – Kiedyś problem związany z kupowaniem polegał na niemożliwości uzyskania towaru, dziś zaś wiąże się z przesytem i nieumiejętnością wyboru. To z kolei wpływa na shopoholizm, zdiagnozowany jako jednostka chorobowa – wyjaśnia dr Urszula Kusio z Zakładu Socjologii Kultury i Wychowania Instytutu Socjologii UMCS w Lublinie.

W Anglii około 15% dorosłych ma problem z zakupoholizmem, w Stanach Zjednoczonych – około 6%. W Polsce jeszcze nie przeprowadzono badań systematycznych, z sondażowych zaś wynika, że problem istnieje. – Zauważamy osoby przychodzące nawet codziennie i spędzające w markecie kilka godzin. Wystarczy im choćby oglądanie. Znamy ich z widzenia, oni też nam się kłaniają jak znajomym – opowiadają kasjerki jednego z lubelskich sklepów.

Generalnie kupowanie wiąże się z przyjemnością albo koniecznością. Natomiast w przypadku maniaków zakupów jest krótki moment satysfakcji, a potem ogromne poczucie winy, bo nie wiadomo, co zrobić z nadmiarem przywleczonych do domu towarów. Zdarza się, że osoby uzależnione nawet nie otwierają kupionych rzeczy. Zakupoholizm można porównać do lepiej zbadanej choroby: bulimii. Tam chodzi o to, żeby się najeść, tu – o to, żeby nakupić. W parze ze zwiększonym kupowaniem idą inne symptomy. Uzależniony większość wolnego czasu spędza w sklepie, unika kontaktów z rodziną, nie okazuje uczuć, izoluje się. Dlaczego tak się dzieje?

Dlaczego tak się dzieje?

Przyczyny kompulsywnych zakupów są złożone i w pewnym stopniu zindywidualizowane. Duże znaczenie ma tu czynnik psychologiczny: zakupy dają nam uczucie chwilowego rozładowania napięcia, są przyjemnością. Radość daje nabycie produktu, ale także możliwość przebywania w towarzystwie ludzi, którzy zajmują się sprzedażą. Jednym nastrój poprawia zjedzenie czekolady, innym właśnie pójście do sklepu, gdzie okazane im będzie zainteresowanie ze strony obsługi i usłyszą miłe słowa typu: „specjalnie dla ciebie”. To sprawia, że czują się ważni i docenieni. – Syndrom uzależnienia od zakupów występuje zazwyczaj u ludzi, którzy mają niższą samoocenę, nie odnoszą sukcesów, nie potrafią zaspokoić swoich potrzeb: uznania, docenienia, miłości. Podatność na uzależnienia nie pojawia się z dnia na dzień, kształtuje się już w dzieciństwie. Na jej wyeliminowanie składa się wieloletni proces związany z wychowaniem, odpowiednią konfiguracją rodzinną i jej wpływem na kształtowanie się osobowości – tłumaczy dr Ireneusz Siudem z Zakładu Psychologii Społecznej Instytutu Psychologii UMCS w Lublinie. Z badań wynika, że problem uzależnienia od zakupów dotyczy dziewięć razy częściej kobiet niż mężczyzn.

Zakupoholizm powodowany jest również naszą bezbronnością na coraz bardziej wyrafinowane techniki marketingowe. Cała otoczka związana z handlem niejako nas mami, sprawia wrażenie, że kupowanie zaspokaja więcej potrzeb niż się wydaje. – Choć nasza wiedza na temat reklamy rośnie, to i tak często jej ulegamy, bo nie zawsze uruchamiają się nasze systemy kulturowego układu odpornościowego – mówi dr Kusio.

Do nadmiernego kupowania przyczynia się także czynnik społeczny, bowiem wzorce kulturowe związane z naszym funkcjonowaniem uległy zmianom. Co za tym idzie, sklep przestał być tylko sklepem. Stał się centrum rozrywki, kultury, gdzie wypada być. A jak się jest, to się kupuje. Naśladowanie Zachodu sprawiło więc, że dopadła nas ta sama choroba, jakiej doświadczają kultury zachodnie. Co na nią pomaga?

Co pomaga?

Tu pojawia się pewien paradoks na naszym rynku. – Wciąż mówi się o coraz większych różnicach społecznych między bogatymi a ubogimi, a mimo to ludzie dużo kupują. Okazuje się więc, że brak pieniędzy wcale nie wyklucza nadmiernego kupowania, ponieważ mamy rozwinięte możliwości kredytowe – mówi dr Kusio. Płacenie kartą ułatwia wydawanie pieniędzy. Gotówka, którą symbolizuje karta płatnicza, jest poza zasięgiem naszych zmysłów, dlatego nie odczuwamy ubywania pieniędzy. Jak informują pracownicy banków, karty kredytowe cieszą się dużym zainteresowaniem. Żeby nimi płacić, klient nie musi mieć pieniędzy na swoim koncie. Bank udziela kredytu, po czym oczekuje jego spłaty.

Poza kartą zakupoholikom w trwaniu w nałogu pomagają promocje i wyprzedaże. Kupując wtedy towary często tłumaczą sobie, że skorzystali z okazji, zaoszczędzili i taniej zrobili zapasy. Tym sposobem ich poczucie winy jest mniejsze, choć i tak częściej występuje u kobiet niż u mężczyzn. Dlaczego? – Jest to uwarunkowane kulturowo. Wciąż na kobiecie spoczywa obowiązek przygotowania obiadu i tego, by lodówka była zapełniona. Dlatego, gdy kobieta kupi sobie kolejną bluzkę, często ma wyrzuty sumienia, że powinna była kupić mleko czy bułki. Mężczyźni od dylematów dotyczących uszczerbku na budżecie domowym są jakby wolniejsi – wyjaśnia dr Kusio.

Jak można wygrać z manią kupowania? Podobnie jak w przypadku innych nałogów ratunkiem jest terapia pod okiem specjalisty. By jednak do niej doszło, niezbędna jest zgoda zakupoholika. – Niezmiernie trudno jest zmobilizować uzależnionego, żeby się do tego przyznał. Zakupomaniacy uważają, że mają prawo do wydawania zarobionych pieniędzy. Leczenie jest utrudnione również z tego względu, że jest to nowa forma uzależnienia. Na leczenie alkoholików jest większe przyzwolenie społeczne, bo ten problem jest znany i nagłaśniany. Przyznanie się do uzależnienia od kupowania jest trudne, bo nie wiadomo jak zostanie przyjęte – wyjaśnia dr Siudem. Sama terapia polega na znalezieniu patomechanizmu, czyli sposobu co zrobić, by było dobrze bez nadmiernego kupowania. Zakupoholik musi tak zmienić swoje relacje z otoczeniem, by dawały mu satysfakcję, by nie musiał szukać protezy, która zaspokoi jego potrzeby. Jak więc kupować, by ustrzec się przed tym nałogiem? Jaka jest recepta?

Jaka jest recepta?

Przepis jest banalny: zdrowy rozsądek. Każdy musi myśleć nad tym, co robi, świadomość jest najważniejsza. – Trzeba iść po zakupy tego, co jest niezbędne. Nie spędzać w sklepie dużo czasu, bo to nie jest drugi dom ani miejsce rozrywki. Sklep to po prostu sklep, a miejsca rozrywki to: kino, teatr, lodowisko, filharmonia – mówi dr Siudem. Pomocna może okazać się lista zakupów i niewielka ilość gotówki w portfelu. I nie idźmy do sklepu głodni, bo wtedy zapewne nakupimy cały kosz żywności.

Problem, jak widać, jest i dotyka coraz więcej osób. Nie bagatelizujmy go, ale i nie wyolbrzymiajmy. Dwu- czy trzykrotne przesadzenie z zakupami to jeszcze nie zakupoholizm. Z nadmiernymi zakupami jest tak, jak z nadmiernym spożyciem alkoholu: większości się zdarzyło, ale nie każdy jest uzależniony.

Na zakupoholizm cierpią również osoby z pierwszych stron gazet. Tyle że oni mogą sobie pozwolić na taki nałóg, podczas gdy zwykły zakupoholik popadnie w długi.

Elton John wydał ponoć w ciągu 20 miesięcy 20 mln euro, z czego 150 tys. na… same kwiaty. Na przyjęcie z okazji swoich 50 urodzin założył natomiast kostium, który kupił za 80 tys. dolarów. Oprócz nałogu kupowania piosenkarz cierpi też na manię kolekcjonowania.

Michael Jackson znany jest z tego, że kiedy odwiedza swój ulubiony sklep, wykupuje go niemal doszczętnie. 50 tys. dolarów mniej czy więcej na jego koncie to przecież dla gwiazdy bez znaczenia…

Victoria Beckham, była członkini zespołu Spice Girls i żona gwiazdy futbolu Davida Beckhama też jest uważana za zakupoholiczkę. Po transferze męża do klubu Real Madryd swoje pierwsze kroki w hiszpańskiej stolicy skierowała do butiku Christiana Diora, gdzie zostawiła pokaźną kwotę.

Mania kupowania to nie tylko problem naszych czasów. Na przypadłość tę cierpiało i wiele postaci historycznych. Na przykład pierwszy prezydent stanów Zjednoczonych, Jerzy Waszyngton kupował pasjami. W szczególności lubił nabywać ubrania. Najczęściej kupował na kredyt, w związku z czym miał wiecznie długi. Z kolei król bawarski, Ludwig II, który panował w drugiej połowie XIX w., niemal opróżnił skarbiec państwa, kiedy budował swój wymarzony zamek Neuschwanstein. Spośród znanych osobistości XX w. wśród zakupoholików wymienia się Jacqueline Kennedy Onassis i księżną Dianę.

Najnowsze Artykuły

WIĘCEJ PODOBNYCH

Test opon letnich: Wiele dobrych, jedne niebezpieczne

17 OPON LETNICH W TEŚCIE: Dobre opony letnie muszą skutecznie hamować na mokrej i...

Papryka z Lidla czy Biedronki? Wiemy, która ma pestycydy

Są wyniki kolejnych badań na zawartość pestycydów. Tym razem do laboratorium oddaliśmy czerwoną paprykę...

Test zmywarek: mniej niż połowa dobrych

30 ZMYWAREK W TEŚCIE: Nowy test zmywarek pokazał, że nie zawsze drogi model jest...