Żywieniowcy alarmują, że dieta naszych dzieci obfituje w produkty o znikomej wartości odżywczej. Gotowe wyroby, które znajdziemy w sklepach, bogate są w cukry i tłuszcze. Trudno też znaleźć produkty wolne od substancji dodatkowych poprawiających smak, zapach, czy trwałość.
Ten aspekt wartości odżywczej nie jest oczywiście eksponowany przez producentów, natomiast często wykorzystywanym argumentem zachęcającym do zakupu jest wzbogacanie produktu na przykład w witaminy i wapń czy naturalne składniki, takie jak owoce i mleko. A przecież cukierki i napoje, których podstawowym składnikiem jest cukier i substancje dodatkowe, nie staną się zdrowsze dzięki wzbogaceniu ich w syntetyczne witaminy czy też symboliczną ilość soku owocowego, dodaną tylko po to, by zachęcić nas do zakupu rysunkiem apetycznego owocu.
Od dawna wiadomo, że dieta bogata w wysokoprzetworzone i obfitujące w tłuszcze i cukry produkty, takie jak słodzone napoje, słodycze i chrupki, dostarcza zbyt wielu kalorii i sprzyja występowaniu schorzeń na tle wadliwego żywienia. Niedobory składników odżywczych w okresie, kiedy organizm intensywnie się rozwija, przynoszą takie konsekwencje jak: nawracające infekcje, obniżenie odporności, złe samopoczucie, rozdrażnienie oraz trudności w nauce i koncentracji. Dzieci i młodzież coraz częściej cierpią na nadwagę i otyłość, próchnicę i choroby przyzębia, wzrasta też zachorowalność na cukrzycę insulinozależną. W coraz młodszym wieku występują też kłopoty z układem krążenia i schorzenia stawów spowodowane ich nadmiernym obciążeniem, a epidemiolodzy obserwują znaczne nasilenie chorób cywilizacyjnych wśród pokolenia wychowanego na wysokoprzetworzonych posiłkach. Niewątpliwie sposób żywienia w dzieciństwie wpływa więc na stan naszego zdrowia w przyszłości, a spożywanie przez dzieci słodkich i kalorycznych produktów o małej wartości odżywczej, kształtuje niewłaściwe nawyki żywieniowe na całe życie.
W poprzednim teście produktów dla dzieci („Świat Konsumenta”, nr 11/2004) przedstawiliśmy wyroby, które zaliczono do produktów śniadaniowych. Tym razem ocenie poddamy słodycze, napoje oraz słodkie i słone przekąski skierowane do małych odbiorców. Cieszą się one zrozumiałą popularnością wśród dzieci i kupowane są nawet przez tych rodziców, którzy zdają sobie sprawę z konieczności ograniczania ich spożycia. Zdroworozsądkowe podejście wskazuje, że uleganie słodkim pokusom jest nieuniknione, a sporadyczne ustępstwa raczej nie zaszkodzą zdrowiu naszych pociech. Oferta rynku jest jednak ogromna. Czym się kierować przy wyborze? Czy reklama i kolorowe opakowanie przyciągające wzrok dziecka to wystarczająca rekomendacja do zakupu? Kiedy ulec dziecku i jaki smakołyk wybrać? Ten test pomoże wam w podjęciu decyzji.
Test
Kierując się informacją producenta oraz zasadą, że produkty ozdobione rysunkami dla dzieci są do nich właśnie skierowane, zakupiliśmy 44 produkty o charakterze drobnej przekąski, słodkości lub deseru. Podzielone zostały na trzy kategorie:
– cukierki, chrupki kukurydziane i drobne słodycze, które przegryza się w ciągu dnia, czyli „do podjadania”
– batony, ciastka i koncentraty deserów, które mogą stanowić niewielki posiłek, czyli „małe co nie co”
– soki i napoje, czyli „coś do picia”.
Większość z tych produktów nie znalazłaby uznania w oczach żywieniowców. W każdej z kategorii można jednak znaleźć produkty mniej i bardziej wartościowe. Wyodrębniliśmy więc dwa typy:
1. produkty, do których zakupu nie zachęcamy
2. produkty do sporadycznego spożycia, które możemy kupić dziecku, chcąc sprawić mu przyjemność.
Do podjadania
Do tej grupy zaliczają się typowe słodycze, takie jak cukierki do ssania i żucia, gumy, żelki, pianki, lukrowane orzeszki oraz słodkie i słone chrupki kukurydziane. Podstawowym składnikiem cukierków, żelków i pianek jest cukier, glukoza oraz syropy cukrowe, które dostarczają zbyt wiele niepożądanego w naszej diecie cukru. Cechy charakterystyczne tych wyrobów, takie jak piankowa czy gumowata i ciągliwa konsystencja kształtują substancje żelujące i zagęszczające: żelatyna, pektyna, guma arabska i skrobia. Natomiast w smakowych chrupkach kukurydzianych, zarówno tych słodkich, jak i słonych, duży udział stanowi tłuszcz, będący nośnikiem dla komponentów smakowo-zapachowych.
Wśród substancji dodatkowych znaleźć możemy tu przede wszystkim kwas cytrynowy i inne związki regulujące kwasowość i odczuwanie smaku kwaśnego, emulgatory obecne w produktach zawierających tłuszcz oraz składniki barwiąco-aromatyzujące. Te ostatnie zapewniają żywą i atrakcyjną barwę, a także intensywny aromat, lubiany przez dzieci. Niestety im bardziej natężone są te cechy, tym większe prawdopodobieństwo, że uzyskane zostały przy zastosowaniu syntetycznych, a nie naturalnych substancji dodatkowych. Syntetyczne związki, szczególnie barwniki, mimo dopuszczenia do produkcji żywności, podejrzewane są o niekorzystne, często rakotwórcze oddziaływanie na organizmy żywe i w związku z tym należy ich unikać w produktach dla dzieci. Ze względu na ten aspekt nie zachęcamy do zakupu takich słodyczy jak: syntetycznie barwione Zozole, orzeszki m&m’s i pianki Jojo. Ostrożność wskazana jest także w przypadku produktów zawierających związki wzmacniające smak i zapach, takie jak glutaminian sodu występujący w chrupkach Cheetos.
W żywieniu dzieci nie poleca się również stosowania syntetycznych substancji słodzących, takich jak aspartam czy acesulfam, które obecne są w gumie do żucia Orbit. Produkt ten dodatkowo utrwalany jest syntetycznym przeciwutleniaczem BHA i syntetycznie barwiony. Pozostałe wyroby z tej grupy można zaliczyć do produktów nadających się do sporadycznego spożycia. Sporadycznego, ponieważ ich wartość żywieniowa jest stosunkowo niewielka. Jak wspomniano, dominującym składnikiem są tu sacharoza i cukry proste oraz spore ilości tłuszczu, co powoduje, że główną cechą tych produktów jest wysoka wartość energetyczna (kaloryczność). Ich spożywanie między posiłkami nie tylko wprowadza niepotrzebne, puste kalorie, ale także powoduje, że dziecko nie ma apetytu na pełnowartościowy posiłek.
Małe co nie co
Druga grupa, którą wyodrębniono z zakupionych produktów dla dzieci to batony i wyroby czekoladowe, ciastka oraz galaretki i kisiele w proszku, podawane czasem dzieciom w charakterze podwieczorku lub deseru. W grupie tej przeważają batoniki i kanapki mleczne, których głównym komponentem jest czekolada, składniki mleka, cukry i tłuszcze. Substancje dodatkowe pełnią tu przede wszystkim funkcje technologiczne, a więc dodane są z konieczności, a nie tylko dla podniesienia atrakcyjności wyrobu. Są to emulgatory niezbędne do wytworzenia czekolady i środki spulchniające wykorzystywane w produktach ciastkarskich.
Wyroby tej kategorii reklamowane są często jako wartościowe, bogate w białka mleka i wapń przekąski, które zapewnią dzieciom energię do nauki i zabawy. Faktycznie, w niektórych z nich znajdziemy więcej składników mleka niż w tradycyjnych wyrobach czekoladowych, przez co ich wartość odżywcza – zawartość białka i wapnia – jest wyższa. Przykładem takich produktów mogą być wyroby firmy Ferrero i zbożowy batonik Nestlé, gdzie białka i wapnia jest od 50 do ponad 100% więcej niż w odpowiednikach innych firm. Przy zakupie takich słodyczy powinniśmy być jednak nieufni, ponieważ kubek mleka czy rysunek krowy na etykiecie nie zawsze oznacza, że wartościowych składników jest rzeczywiście więcej. Niestety konsument nie zawsze może to zweryfikować, gdyż nie wszyscy producenci podają informacje żywieniowe.
Cechą charakterystyczną wszystkich produktów tej kategorii jest duża zawartość węglowodanów i tłuszczów. W ciastkach, waflach czy biszkoptach dodatkowo wprowadzany jest tłuszcz pochodzenia roślinnego, ale zastosowane zabiegi technologiczne, tzw. utwardzanie, powodują, że traci on cenne żywieniowe właściwości i staje się tylko źródłem energii. Chociaż niektóre z oferowanych przez rynek produktów tej kategorii dostarczają wartościowych składników (wapnia, białka i błonnika), a także wzbogacane są w witaminy, to jednak nie należy ich spożywać regularnie ze względu na wysoką kaloryczność.
W przypadku koncentratów deserów w proszku – kisieli i galaretek – nie można mówić o żadnych szczególnych walorach odżywczych. Podstawowym ich składnikiem jest skrobia ziemniaczana lub żelatyna. Aby uzyskać gotowy do spożycia produkt, niezbędny jest również dodatek cukru, a więc głównym składnikiem odżywczym są tu węglowodany. Cechy smakowe i zapachowe takich deserów kształtowane są głównie przez dodatek aromatów i syntetycznych barwników, a ci producenci, którzy deklarują udział soków owocowych, robią to raczej ze względów reklamowych. Na przykład w kisielu Gellwe zawartość sproszkowanego soku jest mniejsza niż zawartość witaminy C, co oznacza, że dodano go mniej niż 0,2%.
Wśród całej kategorii produktów stanowiących odpowiedniki deseru czy podwieczorku zdecydowanie nie zachęcamy do zakupu nadziewanego rogalika Chipicao ze względu na obecność w nim licznych substancji dodatkowych, w tym konserwantów chemicznych. Natomiast zamiast syntetycznie barwionych kisieli i galaretek, lepiej znaleźć ich naturalnie zabarwiane odpowiedniki lub przygotować deser samodzielnie na bazie naturalnych składników z dodatkiem owoców lub soku owocowego.
Coś do picia
Trzecia grupa zakupionych do testu produktów obejmuje soki przecierowe marchwiowo-owocowe, niegazowane napoje orzeźwiające, wodę źródlaną, owocową herbatkę dla dzieci oraz „szampany” bezalkoholowe. Analizując skład tych produktów można zauważyć, że właściwie w żaden sposób nie odróżniają się one od produktów przeznaczonych dla dorosłych konsumentów. Jedynie szata graficzna opakowania i niestety, w większości wypadków, znacznie bardziej intensywna barwa produktu, wskazują na przeznaczenie dla dzieci. Produkty te są również częściej aromatyzowane, a smak słodki jest w nich bardziej eksponowany.
Zastrzeżenia można mieć nawet do, wydawałoby się tak zdrowych, produktów jak soki marchwiowo-owocowe. Nie są one odpowiednikiem soczków dla małych dzieci, w których nie używa się cukru i których produkcja i skład recepturowy podlegają ścisłej kontroli. Wszystkie zakupione soki są aromatyzowane. Do wszystkich dodano także witaminy, które mają podkreślać ich walory żywieniowe. Niestety wszystkie też słodzone są cukrem dodanym – nawet sok Kubuś, którego producent deklaruje „brak dodatku cukru”. Dopiero informacja w nawiasie wyjaśnia nam, że w tym wypadku chodzi o brak sacharozy, ale użyty syrop fruktozowo-glukozowy to przecież substancja słodząca wnosząca cukry proste. Taka informacja wydaje się wręcz celowo wprowadzać nabywcę w błąd.
Słodzone soki to jednak nie najgorszy wybór, jakiego może dokonać rodzic, kupując dziecku coś do picia. Szczególną pokusę dla dzieci stanowić mogą kolorowe i pachnące napoje „owocowe”, które w rzeczywistości są słodzoną wodą z dodatkiem licznych substancji dodatkowych: barwników (głównie syntetycznych), aromatów, substancji zakwaszających, a często i konserwantów chemicznych. Dodatek soków owocowych jest w nich najczęściej symboliczny, a mimo to etykiety kuszą wizerunkiem owoców.
Do napojów orzeźwiających zaliczyć można również wyjątkowo kontrowersyjne produkty, jakimi są gazowane napoje udające „szampana”. Są podobne w charakterze do popularnych kiedyś gum do żucia naśladujących papierosy. „Szampany” dla dzieci nie tylko są bezwartościowe pod względem składu, ale przyczyniają się również do kształtowania niewłaściwych nawyków, ucząc dzieci zainteresowania alkoholem i zachęcając je do naśladowania w ten sposób dorosłych.
Wśród zakupionych do testu produktów przeznaczonych do picia znalazły się również woda źródlana i multiwitaminowa herbatka ekspresowa dla dzieci. Woda Aquarel pod względem zawartości minerałów stanowi typowy przykład wody źródlanej, która może być stosowana do przygotowania napojów i posiłków dla wszystkich grup wiekowych. Poza szatą graficzną, w żaden inny sposób nie jest przystosowana specjalnie do spożycia przez dzieci. Zaliczamy ją do kategorii produktów do sporadycznego spożycia, ponieważ, jak wskazują wyniki badań przeprowadzonych w maju tego roku („Świat Konsumenta”, nr 6/2004) Aquarel, na tle innych badanych wód, charakteryzował się sporą zawartością zanieczyszczeń. Przeznaczenie owocowej herbatki Kinder Magic dla dzieci jest również kontrowersyjne. Wprawdzie owocowa herbata to produkt wskazany do zaspokajania pragnienia przez dzieci, lecz brak deklaracji ilości witamin, w połączeniu z sugestią ograniczania spożycia w zależności od wieku dziecka i przyjmowanych dawek witamin, budzi wątpliwości co do przydatności tego produktu.
Podsumowując, wśród wszystkich testowanych produktów do picia jako napoje do sporadycznego spożycia zakwalifikowano jedynie wodę Aquarel, herbatkę owocową Kinder Magic oraz soki marchwiowo-owocowe. Ze względów żywieniowych te ostatnie należałoby jednak rozcieńczać wodą, ponieważ zawierają zbyt dużo cukru. Nie zachęcamy natomiast do zakupu żadnego z prezentowanych napojów bezalkoholowych, ze względu na obecność w nich chemicznych substancji konserwujących i/lub syntetycznych barwników. Obecne są one w napojach Rokko, Poziomka, Hoopek i Jupik. Witaminizowany napój Clippo z tygryskiem, znalazł się również w tej grupie, bo choć jest najbardziej naturalny ze wszystkich porównywanych, to dosłodzono go aspartamem i acesulfamem K, a więc syntetycznymi substancjami słodzącymi, których należy unikać w diecie dziecka. Nie zachęcamy również rodziców do kupowania napojów udających szampany.
Co wybrać?
Analiza zakupionych produktów-smakołyków dla dzieci niestety nie napawa optymizmem. Spośród 44 ocenianych wyrobów aż do 17 zgłoszono zastrzeżenia dotyczące obecności niepożądanych w żywieniu dzieci substancji dodatkowych – syntetycznych barwników, słodzików czy chemicznych konserwantów. Do zakupu takich produktów nie zachęcamy, ponieważ na rynku można znaleźć ich lepsze i zdrowsze odpowiedniki. Oczywistym jest też fakt, że spożycie słodzonych napojów,
słodyczy i słonych przekąsek należy kontrolować i ograniczać, szczególnie wśród dzieci. Jeżeli jednak dziecko koniecznie chce coś schrupać między posiłkami, zamiast słodyczy czy słonych przekąsek, lepiej podać mu świeże lub suszone owoce, które są dobrym źródłem witamin i składników mineralnych, pestki dyni lub słonecznika, zawierające cenne tłuszcze i witaminy, orzechy bogate w wapń czy naturalne chrupki kukurydziane, które w porównaniu do chrupek ocenianych w tym teście zawierają kilkakrotnie mniej tłuszczu. Zdrową propozycją przekąski czy podwieczorku będą też jogurty, świeże marchewki, niesłodzone soki i samodzielnie przygotowane desery, takie jak kisiel i galaretka z dodatkiem owoców lub soku owocowego.
Informacje dodatkowe
Deklaracje producentów a rzeczywistość
Analiza treści etykiet wykazuje, że deklaracje producentów, zarówno dotyczące składu, jak i wartości odżywczej produktów, należy traktować z dużą ostrożnością. Są one często „na wyrost” i nie zawsze znajdują uzasadnienie. Oto wybrane przykłady:
Cukierki Zozole – pełna wartość odżywcza podana jest chyba tylko po to, aby pokazać, że cukierki te są wyłącznie źródłem cukru i kalorii. Deklarowane ilości witamin i składników mineralnych są niemalże śladowe. Warto przypomnieć, że zgodnie z przepisami można deklarować zawartość składników wzbogacających tylko wtedy, gdy ich ilość w 100 g produktu pokrywa co najmniej 15% przeciętnego dziennego zapotrzebowania.
Guma do żucia Orbit – podano informację o zawartości wapnia w produkcie, ale producent nie precyzuje, jaka jest jego ilość. Wydaje się jednak, że dość trudno byłoby, żując gumę, dostarczyć znaczące żywieniowo ilości tego składnika mineralnego. Funkcję ochrony zębów w tym produkcie pełnią raczej związki takie jak ksylitol i sorbitol, które chronią zęby przed próchnicą.
Kisiel Leader Price, galaretka i kisiel Winiary (Nestlé), chrupki kukurydziane Flips oraz cukierki Maoam – etykiety ozdobione są rysunkami owoców, spodziewamy się więc, że produkty te zawierają owoce lub choć dodatek soku owocowego. Tymczasem analiza składu recepturowego wykazuje, że owocowy smak i aromat uzyskano wyłącznie dzięki zastosowaniu substancji dodatkowych.
Napój Hoopek – opakowanie zdobią maliny i poziomki, na próżno jednak będziemy szukać tych owoców w składzie napoju. Barwa i deklarowany smak oraz zapach produktu kształtowane są przez dodatek barwników syntetycznych i aromatów, a dodane soki owocowe to sok cytrynowy i pomarańczowy.
Cukierki do żucia Fruittella plus – reklamowane jako produkt z zawartością naturalnego soku owocowego, tak naprawdę zawierają go niewiele. W podanym na etykiecie składzie recepturowym sok występuje po witaminach. A że składniki recepturowe wymienia się w kolejności malejącej, oznacza to, że soku jest mniej niż witamin, orientacyjnie poniżej 0,1%. Podobne zastrzeżenia można mieć do kisielu Gellwe, o którym pisaliśmy już wcześniej.
Napój gazowany Trele Morele – zawiera, jak głosi nalepka na butelce, witaminę C i sok owocowy. Na próżno jednak szukać tych składników w składzie recepturowym.
Ciasteczka Lu Petitki na dzień dobry – zachwalane są jako „doskonałe uzupełnienie posiłku dla całej rodziny na każdy dzień”. Z żywieniowego punktu widzenia nie zachęcamy do tak regularnego ich spożycia, ponieważ są produktem wysokokalorycznym.
Uważnie też trzeba przyglądać się deklaracjom żywieniowym umieszczanym na etykietach, ponieważ nawet te prawidłowo przedstawione mogą wprowadzić nas w błąd co do wartości odżywczej produktu. Pamiętajmy, że producenci, zgodnie z przepisami, najczęściej podają zawartość składników odżywczych w przeliczeniu na 100 g, a opakowania (porcje) są z reguły znacznie mniejsze. Przykładem mogą być:
Batoniki Mleczna kraina, Kinder Chocolate oraz Kinder mleczna kanapka – gdzie producenci prawidłowo deklarują zawartość wartościowych składników – wapnia i witamin – podając ich ilość w przeliczeniu na 100 g. Realizacja deklarowanego zapotrzebowania wymagałaby jednak spożycia aż ośmiu batoników Mlecznej krainy, całej stugramowej porcji Kinder Chocolate czy czterech Mlecznych kanapek. Żywieniowo byłaby to prawdziwa bomba kaloryczna!
Podobnie batonik zbożowy Cini Minis – 100 g tego produktu pokrywa dzienne zapotrzebowanie na witaminy, żelazo i wapń w 70 do 120%, ale taka porcja odpowiada aż czterem wysokokalorycznym batonikom.
Szczegółowe omówienie 44 produktów ze sklepowych półek podano w tabeli