0,00 zł

Brak produktów w koszyku.

Strona głównaTestyTEST - AGD i RTVPralka Candy Bianca BWM 148PH7/1-S

Pralka Candy Bianca BWM 148PH7/1-S

Opublikowano:

Autopromocja

spot_img

Rozglądasz się za nową pralką? Zastanawiasz się, czy warto zainwestować w model Candy Bianca BWM 148PH7/1-S? W końcu ma aż 8 kg ładowności, stylowy design, możliwość sterownia za pomocą smartfona i 10 lat gwarancji na silnik. Tyko czy dobrze pierze? Tego nie sprawdzisz w sklepie i nie dowiesz się z reklam… Ale nic straconego! My przetestowaliśmy pralkę Candy za ciebie.

Pralkę Candy Bianca BWM 148PH7/1-S sprawdzaliśmy na tyle długo, że poznaliśmy ją od podszewki. To wszystko po to, żeby pomóc ci podjąć decyzję, czy model ten będzie dobrym wyborem do twojego domu. A decyzja jest tym trudniejsza, że urządzenie Candy do tanich nie należy – trzeba zapłacić za nie nieco ponad 1700 zł, co – przyznasz – nie jest małym wydatkiem.

Pierwsze wrażenie na plus

Pierwsze wrażenie ponoć kształtuje się w ciągu kilku sekund. I tu nowa pralka od Candy już ma dużego plusa. Jest po prostu ładna. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to bardzo duże, okrągłe drzwi bębna z przyciemnianą szybą. Sprawiają kosmiczne wrażenie, lecz w równym stopniu, co kosmiczne, są eleganckie. Obok, u góry drugi, już znacznie mniejszy okrąg – to elektroniczny panel sterowania. Po podłączeniu urządzenia do gniazdka, zaczyna świecić się na niebiesko – tak, wszystko się zgadza, to kosmos w czystej postaci. W ogóle „czysty” to słowo, które ciśnie się na usta i to nie tylko z uwagi na fakt, że mamy do czynienia z pralką, która ma zadbać o czystość naszych ubrań. Czysty i minimalistyczny wygląd to właśnie to, co zafundował nam producent nowej Candy Bianca.

Duże drzwi to z jednej strony wabik na estetów, ale z drugiej – na pragmatyków. One są tak naprawdę bardzo praktyczne, czego wkrótce sami doświadczymy – dzięki nim bardzo łatwo włożyć (i wyjąć) nawet tak duże rzeczy, jak gruba narzuta na sofę czy kołdra.

Niespodzianki podczas montażu

Pierwsze wrażenie wyrobione! A co z drugim?… Trochę szkoda, że to, czego nie widać z zewnątrz, okazało się już mniej reprezentatywne. Chodzi o dno pralki zrobione z… tektury falistej. Wydaje się, że to dość prowizoryczne rozwiązanie. W dodatku to dno trzeba sobie samemu przykręcić. Dlaczego producent nie zrobił tego sam? Szybko poznaliśmy przyczynę: Otóż podczas odkręcania śrub transportowych, na 99% któraś z plastikowych rozpórek wpadnie do wnętrza pralki. Nam wpadła jedna. Wyjęliśmy ją właśnie dzięki temu, że pralka była pozbawiona dna. Teraz już spokojnie można je przykręcić.

Podczas montażu pralki naszą uwagę zwrócił też brak kluczyka do wymontowania śrub zabezpieczających bęben. Zwykle producenci go dołączają. W Candy go nie ma.

No ale nie bądźmy drobiazgowi. Montaż zakończył się sukcesem, a mało reprezentatywnego dna przecież i tak pewnie już nigdy nie zobaczymy. A więc znów możemy napawać się widokiem nietuzinkowego designu naszej nowej Candy.

Pralka wygląda na dużą i pojemną – w końcu mieści 8 kg prania. Ale – co jest dużym plusem i szczerze powiedziawszy nas zaskoczyło – zajmuje mało miejsca i postawimy ją nawet w ciasnej łazience. Wiele pralek o mniejszej pojemności bębna ma większe gabaryty. Tymczasem nasza Candy jest wyjątkowo „szczupła”, jeśli chodzi o głębokość – ma tylko 54,6 cm głębokości. Natomiast jej wysokość i szerokość są już całkowicie standardowe – mają odpowiednio 84,2 i 60 cm.

A zatem ogromnym plusem pralki, szczególnie istotnym dla tych z was, którzy mają ciasne łazienki, jest duża pojemność w stosunku do zewnętrznych rozmiarów urządzenia.

Bez instrukcji

Pralka już jest skręcona i ustawiona. Czas na jej pierwsze uruchomienie. Na wyświetlaczu pojawia się możliwość wyboru języka, a następnie kolejne opcje ustawień: program, temperatura wody, liczba obrotów (od 400 do 1400 obr./min.), opóźniony start (można zaplanować automatyczne włączenie prania nawet za 24 godziny).

Podstawowe ustawienia można wybrać tylko słuchając swojej intuicji (o ile ta jest doświadczona w używaniu elektronicznych paneli) oraz z pomocą obrazkowej instrukcji, bo – uwaga – tylko taka jest załączona do pralki. Candy BWM 148PH7/1-S nie ma książki z instrukcją. To spore utrudnienie dla osób starszych czy nieobeznanych z nowymi technologiami.

Rozpracowanie podstawowych ustawień przysparza nam nieco trudności, ale w miarę szybko łapiemy, o co chodzi w logice wyświetlacza.

Brak szczegółowej instrukcji obsługi to niestety spora wada i utrudnienie dla użytkowników.

Rozprawiamy się z plamami

Zaczynamy test prania. Żeby porównać skuteczność dopierania plam w różnych programach, przygotowujemy sześć rodzajów zabrudzeń na białych ręcznikach (patrz zdjęcia). Nasze plamy to: czerwone wino, przypalony tłuszcz (a ściślej masło), czerwona szminka i podkład do twarzy, trwa z ziemią, smar z łańcucha roweru oraz sok z buraka.

Bawełna 90oC, 1000 obr./min.

Na początek ustawiamy na panelu pralki program: bawełna 90oC i 1000 obr./min. Pralka pokazuje nam, że czas potrzebny do zakończenia tego cyklu to 2 h 54 min. W trakcie prania okazuje się, że czas ten się jednak skraca. Na to pranie Candy zużyła 46,7 l wody i 1,39 kWh energii elektrycznej.

Jakie wynieśliśmy wrażenia z tego pierwszego uruchomienia pralki? Przede wszystkim naszą uwagę zwróciło coś, czego nasza dotychczasowa pralka nie miała, czyli przyciemniona szyba bębna. Owszem, wygląda ona bardzo elegancko i stylowo, ale osoby przyzwyczajone do tradycyjnych pralek mogą poczuć się zawiedzione, że nie będą mogły obserwować przez szybkę obracających się w bębnie ubrań. Ale nie tylko o przyzwyczajenia tu chodzi. Widoczność tego, co kręci się w bębnie może uratować ubranie przed zafarbowaniem – w porę można bowiem zauważyć czarną skarpetkę, która zawieruszyła się w białym praniu. W przypadku naszej Candy nie ma takiej możliwości.

Zdecydowanym plusem jest natomiast możliwość zrobienia pauzy podczas prania. To bardzo praktyczne rozwiązanie dla zapominalskich, którzy chcą jeszcze coś dorzucić do bębna po tym, jak już uruchomili pralkę.

Fajnie jest także widzieć na wyświetlaczu temperaturę oraz pozostały czas prania. Te dane nasza pralka nam zapewnia.

Co jeszcze zwróciło naszą uwagę? Otóż podczas pierwszego prania czuć było chemiczny zapach pralki. Na szczęście podczas kolejnych prań ten zapach już nie wypełniał łazienki i szybko o nim zapomnieliśmy.

Z wielką niecierpliwością czekaliśmy na zakończenie prania, zastanawiając się, jak Candy poradzi sobie z plamami. Co się okazało? Wyniki nas zaskoczyły. Czy wiesz, że najtrudniejszą plamą okazała się ta z czerwonego wina? Wciąż bardzo widoczne ślady pozostały także w miejscach zabrudzeń szminką i podkładem. Niezbyt dobrze pralka poradziła sobie też z tłuszczem. Nieco bladziej wyglądała plama z trawy, a całkowicie doprały się zabrudzenia z soku z buraka i smaru.

Po zakończonym praniu warto wysuszyć pralkę i pozostawić uchylone drzwiczki oraz szufladkę na detergenty. W przeciwnym wypadku szybko pojawi się w niej pleśń. W testowanej Candy szufladkę trzeba sporo wysunąć, żeby zapewnić do jej środka dostęp powietrza. Na tyle sporo, że można niechcący zahaczyć wystającą szufladkę, chociażby przechodząc, a trzeba tu zaznaczyć, że jest dość delikatna.

Bawełna 60oC, 1000 obr./min.

Co zostanie z naszych plam po wypraniu ich w programie: bawełna 60oC? Wirowanie tym razem również ustawiamy na 1000 obrotów na minutę – jak pokazało pierwsze pranie, tyle w zupełności wystarczy. Ba, nawet i to jest za dużo. Tak naprawdę – jak później sprawdziliśmy – 700 obr./min. całkowicie wystarczy. Pralka nie pogniotła ubrań, ale jednocześnie pozostawiła w nich stosunkowo mało wody.

Jak już jesteśmy przy wirowaniu, warto ocenić jego głośność. Powiemy ci szczerze, że nawet jak na wirującą pralkę, ta jest wyjątkowo hałaśliwa. Za to podczas prania staje się jedną z najcichszych pralek na rynku.

Czas wyświetlany po ustawieniu pralki na program bawełna 60oC to – podobnie jak poprzednio – 2:54. Podobnie jak poprzednio jest to jedynie orientacyjny czas, który na końcu okaże się krótszy.

Naszą uwagę zwrócił fakt, że nie da się jednak skrócić czasu prania w 60oC. Owszem, pralka ma specjalny program o nazwie Zoom, który przyspiesza pranie, ale tylko dla cyklu w 40oC. Ale o nim za chwilę.

Po zakończonym praniu w 60oC nasz wodomierz wskazuje na 46,2 l zużytej wody. Postanowiliśmy jednak włączyć cykl dodatkowego płukania i okazało się, że on pochłonął aż 89,2 l wody. Innym razem, kiedy bęben był załadowany do pełna, dodatkowe płukanie pochłonęło ok. 100 l wody. Mimo że to ponad dwa razy więcej niż podczas prania zasadniczego, to dobrze jest takie dodatkowe płukanie włączyć na koniec, ponieważ podstawowy cykl płucze tylko w 25 l wody, a to zdecydowanie za mało, by pozbyć się detergentu z 8 kg ubrań. To dotyczy zresztą każdej pralki, nie tylko Candy. I rzeczywiście, kiedy wyjęliśmy pranie po cyklu zasadniczym, czuć było chemiczny zapach środka piorącego. To nie wróży nic dobrego w szczególności dla osób o wrażliwej skórze czy alergików.

A co z plamami na ręcznikach po praniu w 60oC? Otóż pozostały podobne zabrudzenia jak po praniu w wyższej temperaturze (patrz zdjęcia).

Zużycie energii podstawowego cyklu wyniosło 1,24 kWh, prąd za to pranie kosztował nas 0,68 zł (licząc, że 1 kWh kosztuje 0,55 zł). Trzeba tu jednak zaznaczyć, że zużycie energii zależy od ilości prania i może być nawet o 100% wyższe, jeżeli pralkę załadujemy do pełna. My praliśmy ręczniki ważące łącznie 4 kg, czyli połowę maksymalnego załadunku naszej Candy.

Bawełna 40oC, 1000 obr./min.

Teraz kolej na program bawełna 40oC. Liczba obrotów na minutę to ponownie 1000. Wyświetlany czas cyklu: 2:54.

Podczas tego prania nasz sprzęt zużył 42,7 l wody oraz 0,386 kWh energii elektrycznej. Koszt energii dla całego cyklu wyniósł więc tym razem 0,21 zł.

A co z plamami? Mimo niskiej temperatury prania plamy sprały się bardzo dobrze. Nawet oporne plamy ze szminki i podkładu były mniej widoczne niż po poprzednich praniach. Wyniki obejrzysz na zdjęciach.

Program Zoom

Teraz pora na przetestowanie flagowego programu Candy BWM 148PH7/1-S – Zoom. Tak jak już wspominaliśmy jest on dla tych, którym się spieszy – trwa niecałą godzinę. Zmierzyliśmy czas i rzeczywiście – cykl prania Zoom zajmuje ni mniej ni więcej tylko dokładnie 59 minut. W tym programie pralka podgrzewa wodę do 40ᵒC, ale można go stosować do każdego programu.

Po zakończonym cyklu Zoom mamy na liczniku 49,4 l zużytej wody i 0,35 kWh energii elektrycznej, co oznacza, że za prąd zapłaciliśmy 0,19 zł. Jak widać, Zoom oszczędza prąd, ale nie wodę.

W ogóle pralka Candy jest bardzo oszczędna w zużyciu energii elektrycznej. Z oszczędnością wody wypada jedynie trochę słabiej, ale wciąż dobrze w porównaniu z innymi pralkami.

A co z czystością naszych ręczników po wyjęciu z pralki? Tu Candy zaskoczyła nas pozytywnie – mimo krótkiego czasu prania plamy nie są większe niż po praniu w tradycyjnych programach.

Zatrzęsienie kombinacji prania

Candy reklamuje swoją pralkę, zachwalając, że ta oferuje „ponad 700 kombinacji prania”. Ale, ale… Zanim dasz się ponieść wyobraźni, jak od teraz twoja pralka będzie idealnie rozprawiać się z brudem, dopasowując pranie do każdej plamy z osobna i każdego rodzaju materiału, jaki występuje w twojej szafie, zejdź na chwilę na ziemię… A teraz zastanów się racjonalnie: Czy kiedykolwiek użyjesz choć 10% z tych kombinacji prania? Oj, chyba nie… Praktyka pokazuje, że przeciętny użytkownik pralki używa dwóch, góra trzech programów prania, do których jest przyzwyczajony i które spełniają wszystkie jego wymagania. Więcej nie jest mu potrzebna.

Na pewno jednak do programów wartych uwagi należy Zoom. To przydatna opcja w sytuacji, kiedy nie mamy czasu, by czekać trzy godziny na czyste ubrania. Pod względem skuteczności ten program nie ustępuje w niczym pozostałym, pełnym cyklom prania.

Pranie przez telefon

Wspomnieliśmy o tym, że pralką Candy Bianca BWM 148PH7/1-S możesz sterować za pomocą smartfona? Jeśli jesteś technologicznym wyjadaczem, zapewne spodoba ci się ta opcja. Ale nawet jeśli telefonu używasz wciąż tylko do rozmawiania, może pora to zmienić? Wystarczy, że ściągniesz aplikację Simply-Fi i sterowanie pralką stanie się dużo łatwiejsze niż przy użyciu panelu na pralce. Na ekranie telefonu będą wyświetlać się informacje, między innymi o zakończeniu prania, o ilości zużytej wody czy o stanie komponentów. Aplikacja pomaga też w optymalizowaniu zużycia prądu i podpowie, kiedy nadszedł czas na wyczyszczenie filtra lub wnętrza pralki.

Przez telefon możesz od teraz również zaprogramować pralkę. Mało tego, ona zrozumie, co do niej powiesz (niestety nie po polsku). No dobrze, nie wszystko zrozumie, ale jeśli zapytasz na przykład o to, jak poradzić sobie z plamami, inteligentna Bianca wyjaśni ci to szczegółowo.

Aplikacja może być przydatna również z innego powodu. Chcesz skorzystać z dziesięcioletniej gwarancji na silnik, którą obiecuje producent? Pamiętaj, że warunkiem jej otrzymania, jest ściągnięcie aplikacji i zarejestrowanie się w niej. W dodatku nie masz na to już zbyt dużo czasu – promocja, dająca ci wydłużoną gwarancję, obowiązuje tylko do końca września 2018 roku.

To, co nie podoba nam się w aplikacji, to problem, o którym dużo się mówi, szczególnie ostatnio – problem dostępu firmy do twoich danych osobowych. Aplikacja Simply-Fi żąda dostępu nawet do takich danych, jak zdjęcia i pliki z twojego telefonu. Po co ta wiedza pralce, choćby i najbardziej inteligentnej?

Podziel się swoją opinią!

Czy teraz już masz wyrobioną opinię o pralce Candy Bianca BWM 148PH7/1-S? Jeśli nie do końca, rzuć jeszcze okiem na dodatek do naszej recenzji, w którym w skrócie wymieniamy plusy i minusy tego modelu. Jeżeli zdecydujesz się na zakup Candy Bianca, koniecznie daj nam znać, jakie są twoje spostrzeżenia na jej temat. Podziel się z nami swoją opinią! Znajdziesz nas na Facebooku albo po prostu napisz maila na redakcja@pro-test.pl.

Najnowsze Artykuły

WIĘCEJ PODOBNYCH

Wielki test lodówek

87 CHŁODZIARKO-ZAMRAŻAREK W TEŚCIE: Nie kieruj się marką, kiedy wybierasz nową lodówkę. Nasz test...

Test butów trekkingowych

10 PAR BUTÓW W TEŚCIE: Z membraną czy bez? Test butów trekkingowych pokazał, że...

Test pralek: Tania jest najlepsza

57 PRALEK W TEŚCIE: Mimo że ich ceny rzadko schodzą poniżej 2000 zł, ten...