Od dobrych do niedostatecznych – takie noty badacze wystawili testowanym pralkom o 1200 obrotach na minutę. Która pralka najlepiej poradzi sobie z naszym praniem, a przy tym nie narazi na zalanie mieszkania?
Jakie są mocne, a jakie słabe punkty poszczególnych modeli pralek? Przyjrzeli im się bliżej naukowcy w teście niemieckiej Fundacji Warentest. Do badania wybrano modele o 1200 obrotach na minutę. I choć coraz większą popularnością wśród kupujących cieszą się pralki o 1400 lub nawet 1600 obrotach na minutę, eksperci zapewniają, że jeśli pranie rozwieszamy do suszenia, w zupełności wystarczy nam 1200 obrotów. Chyba że wyprane ubrania przekładamy do suszarki – w takim wypadku lepiej, gdy zostaną intensywniej wywirowane i tym samym pozbawione większej ilości wody.
12 pralek, 1200 obrotów
Pralki o 1200 obrotach nie dość, że są tańsze od tych wysokoobrotowych, to w wielu przypadkach piorą i płuczą równie dobrze. Przy tym są łatwe w obsłudze i w większości skutecznie chronią przed zalaniem. Takie płyną wnioski z testu 12 pralek ładowanych od frontu i trzech ładowanych od góry. Okazało się, że 10 z nich, w cenach od 1950 do 2555 zł, uzyskało dobre oceny końcowe.
Test pokazał jednak, że istnieje prawidłowość, iż wraz ceną spada jakość pralek. Za mniej niż 2000 zł możemy kupić co najwyżej pralkę o średniej jakości, a często jeszcze gorszą. Producenci zdają się oszczędzać przede wszystkim na, tak przecież istotnym, systemie ochrony przed zalaniem oraz na trwałości sprzętu. Z tego powodu pięciu pralkom testujący musieli obciąć na końcu badania sporo punktów.
Samsung niedostateczny
Wyjątkowo źle wypadł w teście model Samsung B-1245 AV. Nie dość, że jakość prania w tej pralce jest tylko średnia, to zawiodła też jej trwałość: otóż w trakcie testu pękł bęben Samsunga. Objawiało się to uderzeniami podczas wirowania, które później przekształciły się w ogromny hałas. Po sześciu latach użytkowania tej pralki w normalnych warunkach konieczna byłaby wymiana bębna, co wypada już bardzo drogo. Stąd też najniższa ogólna ocena jakości – niedostateczna. Model Samsunga został wyposażony w technologię Silver Nano. To oznacza, że po wciśnięciu przycisku pralka uwalnia jony srebra, aby usunąć wszystkie bakterie z pranych ubrań. Jednak ekspert od higieny, prof. Franz Daschner uważa ten system za zbyteczny (patrz ramka).
Kłopotliwe zalanie
Problemy podczas testu wystąpiły też ze śrubami w pralce Indesit, które się poluzowały oraz z kontaktem modułu elektronicznego w pralce EBD, który się spalił. To na szczęście drobniejsze usterki, których naprawa jest opłacalna, dlatego oba te modele załapały się jeszcze na oceny mierne.
W pięciu testowanych modelach pralek systemy zabezpieczenia przed zalaniem nie zawsze były skuteczne. Na przykład w przypadku nieszczelnego dopływu wody, wadliwego włącznika poziomu czy zaworu. Dlatego najbezpieczniejszym miejscem dla tych pralek będzie piwnica lub pralnia, w której wyciekająca woda trafi do odpływu. Natomiast do mieszkań w bloku tych modeli polecić nie można. Tutaj zabezpieczenie przed zalaniem to podstawa, jeśli chcemy uniknąć zamoczenia nóg, kłótni z sąsiadem i kłopotów z ubezpieczalnią. To się udaje, jeżeli wybraliśmy pralkę, która otrzymała ocenę dobrą lub nawet bardzo dobrą za „”zabezpieczenie przed zalaniem””. Ale tylko wtedy, gdy szlauch odprowadzający wodę zostanie mocno zamontowany do syfonu.
Ładowane od góry dobre i drogie