Zły nastrój dodaje uroku rzeczom, które znamy. Z kolei poczucie szczęścia zwiększa atrakcyjność nowości.
To wyniki badań międzynarodowego zespołu psychologów, o których informuje czasopismo „Psychological Science”.
Fakt, że ludzie preferują znajome bodźce został opisany 100 lat temu przez brytyjskiego psychologa Edwarda Titchenera. Od tej pory pogląd ten potwierdzono w wielu badaniach.
Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego we współpracy z badaczami z Uniwersytetu Radboud w Nijmegen w Holandii zastanawiali się jednak, czy większe upodobanie do znanych rzeczy jest regułą. Aby to sprawdzić, najpierw pokazywali uczestnikom swojego doświadczenia przypadkowy układ kropek przypominający konstelacje gwiazd. Badani mieli się z nim dobrze zapoznać. Następnie niektóre osoby wprowadzono w dobry, a inne w zły nastrój – prosząc, by przypomniały sobie radosne albo smutne zdarzenia z życia. Ich emocje podtrzymywano przez resztę testu przy pomocy odpowiedniej muzyki. Na koniec badani mieli oceniać atrakcyjność różnych układów kropek. Zmierzono też fizjologiczne reakcje ciała, które odzwierciedlają nasze emocje, takie jak zmiany przewodnictwa skóry spowodowane poceniem się czy zarejestrowane przy pomocy elektrod zmiany mimiki, na przykład lekki uśmiech lub zmarszczenie brwi.
Tak jak przewidywano, osoby zasmucone wykazywały klasyczne preferencje do znanego im układu kropek, a nawet uśmiechały się na jego widok. Jednak dobry nastrój powodował zmianę upodobań.
– Gdy czujesz się szczęśliwy, rzeczy znane ci i bliskie tracą urok. Natomiast nowości zyskują na atrakcyjności – komentuje prowadzący badania prof. Piotr Winkielman. Jest to związane z tym, że znane rzeczy kojarzą się z bezpieczeństwem, które jest przyjemne w sytuacjach stresu i zagrożenia, ale gdy wszystko dobrze się układa, może stać się nużące.
To dlatego chore lub smutne dziecko trzyma się kurczowo nogi mamy, ale to samo dziecko – nakarmione, wypoczęte i ogólnie zadowolone będzie radośnie dreptać eksplorując wszystkie zakamarki w okolicy.
Jak ocenia prof. Winkielman, odkrycie jego zespołu nie tylko przyczynia się do zrozumienia podstaw psychologii człowieka ale może też mieć wiele praktycznych zastosowań. Z pewnością wykorzystają je specjaliści od marketingu, reklamy czy tworzenia kampanii politycznych. – Z naszych badań wynika na przykład, że firma promująca nowe produkty powinna to robić w sposób stymulujący beztroski, radosny nastrój. Z kolei w gabinecie chirurga, który ludzie odwiedzają rzadko i w stresujących dla nich sytuacjach, powinno się unikać śmiałego wystroju, a wybierać raczej wygodny i powszechnie znany – tłumaczy prof. Winkielman
– Te badania pomagają nam również zrozumieć, dlaczego piastujący urzędy politycy, liczący na reelekcję rozpalają najpierw negatywne emocje i niepokoje w społeczeństwie, a później oferują w kampanii wypróbowane symbole, jak flaga narodowa i wartości rodzinne – podsumowuje badacz.
(naukawpolsce.pap.pl)