Rośnie liczba dzieci, które nie są przyjmowane do przedszkoli. Placówki, w których brakuje miejsc, próbują samodzielnie rozwiązać problem i przyjmują więcej dzieci, niż pozwalają im na to przepisy. Jednak przepełnione grupy ograniczają możliwości rozwoju przedszkolaków i mogą stwarzać zagrożenie dla ich bezpieczeństwa.
Wzrasta liczba rodziców, którym odmówiono przyjęcia dziecka do przedszkola z powodu braku miejsc. W 2007 r. miejsc zabrakło dla 6% chętnych – w 2010 r. już dla 13%. Odrzucanych podań jest coraz więcej, mimo iż sukcesywnie otwierane są nowe oddziały. W zbadanych przez Najwyższą Izbę Kontroli gminach liczba placówek przedszkolnych zwiększyła się w latach 2007-2010 o jedną czwartą. Kontrolerzy podkreślają jednak, że wzrost ten, choć znaczący, okazał się zbyt mały w stosunku do potrzeb.
Przedszkola próbują samodzielnie rozwiązać problem i na prośbę rodziców stosują jedyny środek dostępny w ramach ograniczonych budżetów: przyjmują więcej dzieci, niż pozwalają im na to przepisy. Kontrola NIK-u wykazała, że w 2/3 placówek przekroczono maksymalną dopuszczalną liczbę 25 dzieci w oddziale. Zdarzało się, że w jednej grupie było nawet 32 maluchów. NIK ostrzega, że przepełnianie grup ogranicza przedszkolakom możliwości rozwoju, a w niektórych sytuacjach może stwarzać zagrożenie dla ich bezpieczeństwa. Rozpoczynający się po wakacjach rok szkolny 2011/2012 będzie szczególnie trudny. W przedszkolach nastąpi kumulacja – w zerówkach spotkają się pięcio- i sześciolatki.
Kontrolerzy wskazują także na poważne nieprawidłowości dotyczące opłat za przedszkole. Osiem na dziesięć placówek pobierało czesne za pobyt dziecka (nawet do 100 zł miesięcznie), oferując jedynie zajęcia z podstawy programowej, czyli z mocy prawa bezpłatne. Żadna placówka nie określała przy tym precyzyjnie, jakie świadczenia obejmuje opłata, zasłaniając się ogólnikowymi sformułowaniami, na przykład „na utrzymanie przedszkoli publicznych”, „za pobyt dziecka w przedszkolu”. Tylko jedna z gmin przyznała wprost, że z uzyskanych opłat pokrywa należności za prąd i ogrzewanie. Większość placówek pobierających opłaty nie przewidziała możliwości zwrotu pieniędzy, na przykład w przypadku nieobecności dziecka. NIK stwierdziła także, że ponad 2/3 przedszkoli ma niekompletne statuty, w których brakuje między innymi jasno określonych zasad rekrutacji. W 40% placówek powoduje to perturbacje przy naborze i umożliwia przyjmowanie dzieci z pominięciem przepisów.
Kontrola NIK wykazała, że niemal połowa polskich dzieci w wieku od trzech do pięciu lat pozostaje poza zasięgiem wychowania przedszkolnego. Kraje Unii Europejskiej zadeklarowały w Strategii Lizbońskiej zapewnienie wychowania przedszkolnego do końca 2013 r. dla 90% dzieci. Aby wywiązać się ze zobowiązania, rząd wprowadził w ustawie o systemie oświaty możliwość tworzenia między innymi zespołów wychowania przedszkolnego i punktów przedszkolnych. Jednak osiągnięte dzięki temu zwiększenie liczby miejsc w przedszkolach nadal nie zaspokaja zapotrzebowania. Eksperci zaproszeni przez NIK do współpracy zauważają, że tak duża liczba dzieci pozostających poza wychowaniem przedszkolnym sytuuje nas na szarym końcu państw należących do Unii.
Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Według NIK-u konieczne jest konsekwentne zwiększanie liczby miejsc w przedszkolach oraz wypracowanie nowego, bardziej elastycznego modelu ich finansowania. Istotne będzie także wprowadzenie nowych form pracy z dziećmi, niekoniecznie związanych z budową nowych przedszkoli i tworzeniem struktur organizacyjnych. Takie rozwiązania – choćby tzw. wędrujące nauczycielki czy dziecięce spotkania – z powodzeniem funkcjonują już w innych krajach.