Skąd bierze się uczucie przyjemności towarzyszące nam jedzeniu czegoś smacznego, na przykład lodów? I dlaczego po ich zjedzeniu mamy poczucie winy?
49% z nas najbardziej lubi takie codzienne przyjemności, które są niespodziewane lub wynikają z impulsu. A w upalne dni jednym z najczęstszych impulsywnych zakupów, jakiego dokonujemy są właśnie lody. Podczas ich jedzenia dla 51% Polaków dominującym uczuciem jest przyjemność, a dla kolejnych 13% zadowolenie – wynika z badania przeprowadzonego przez TNS OBOP na zlecenie Algidy w marcu 2010 r. Dlaczego tak się dzieje? Skąd bierze się nasza miłość do lodów?
Źródła przyjemności
Zjedzenie słodkiej przekąski uruchamia w naszym organizmie szereg przemian, które prowadzą do zwiększenia stężenia hormonu zwanego serotoniną. Mózg odbiera to jako nagrodę. Dlatego jedzenie lodów odczuwamy jako przyjemność. Ale na tym nie koniec: Kiedy kubki smakowe na języku poczują słodycz, nasz organizm zaczyna produkować endorfiny, zwane hormonami szczęścia. Endorfiny poprawiają nastrój i potęgują odczuwanie przyjemności.
W ten właśnie sposób nasze zamiłowanie do lodów tłumaczą chemicy. A co na to psychologia?
– Lody zapewniają nam synergię przyjemności w ustach. Ważny jest przede wszystkim ich smak, zapach i temperatura. Fenomen naszego uwielbienia do lodów tłumaczony jest tzw. zasadą dynamicznych kontrastów, która mówi, że nasz organizm preferuje żywność, której cechy zmieniają się dynamicznie, na przykład szybko przechodzą ze stanu stałego w ciekły. Istotne znaczenie odgrywają również smaki i to nie tylko te, które przywołują nam miłe skojarzenia z dzieciństwem, jak na przykład śmietankowość, ale również te, które, jak ogólnie się uważa, mogą poprawiać nam nastrój, jak chociażby czekolada i smak czekoladowy – mówi dr Monika Bąk-Sosnowska, psycholog zajmująca się zdrowiem i żywieniem.
Powyższa zasada znalazła swoje potwierdzenie we wspomnianej już ankiecie, w której 32% respondentów wskazało na określony smak, a 26% na orzeźwienie lub moment, kiedy roztapiają się w ustach, jako główne powody, dla których lubi lody. – Można opisać swoisty szlak przyjemności, który angażuje zarówno ciało, jak i umysł. Jedząc lody, pobudzamy nasze kubki smakowe, które następnie przekazują sygnały do komórek nerwowych i mózgu powodując wydzielanie określonych neuroprzekaźników, dzięki którym doznajemy przyjemności. W taki oto sposób prosta czynność jedzenia lodów może nam poprawić samopoczucie – dodaje Monika Bąk-Sosnowska.
Tuczą czy nie?
Tylko co, gdy całą przyjemność psuje poczucie winy po zjedzeniu słodkiego deseru? Z badań wynika, że 98% Polaków przyznaje się do jedzenia lodów, ale równocześnie wielu z nas wciąż traktuje je jak największy „grzech kaloryczny”. Czy słusznie?
Błędem jest wkładanie do jednego worka wszystkich rodzajów lodów. Okazuje się bowiem, że lody lodom nie równe. Niektóre z nich wcale nie są aż tak kaloryczne, jak mogłoby się wydawać. Na przykład jeden śmietankowy lód na patyku zawiera około 90 kcal. Jeśli zamiast niego wybralibyśmy słodki batonik, nasz organizm stanąłby przed znacznie większym, bo bardziej kalorycznym, wyzwaniem. Jeden batonik zawiera około 200-230 kcal, a z orzechami i polewą czekoladową – nawet 280 kcal. To ponad trzy razy więcej. Dla porównania dodajmy jeszcze, że mały jogurt owocowy to średnio 150 kcal. – Lody mogą być dobrą przekąską i z powodzeniem zastąpić produkty o dużej wartości energetycznej, takie jak słodkie wypieki czy też batoniki – tłumaczy dietetyczka Katarzyna Okręglicka.
Ale nie wszystkie rodzaje lodów można jeść tak bezkarnie. Trzeba sobie zdawać sprawę, że lody o większości smaków dostarczają nam znacznie więcej kalorii. Do najbardziej kalorycznych należą lody czekoladowe i z bakaliami (ok. 216 kcal/100 g). Osoby dbające o szczupłą sylwetkę nie mogą sobie też zbyt często pozwalać na duże lody na patyku z polewą czekoladową – taki lód może mieć nawet 300 kcal. A to już więcej niż batonik…
A jakie lody wybierać, jeśli liczymy kalorie? Przede wszystkim sorbety, czyli lody przygotowywane z soków owocowych – zawierają średnio 80 kcal w 100 g. Również zjedzenie lodów mlecznych czy śmietankowych nie będzie wielkim „kalorycznym wykroczeniem” (mają około 100 kcal na 100 g).
Liż powoli
A zatem, aby z jedzenia lodów czerpać jeszcze więcej przyjemności i nie zadręczać się poczuciem winy, wybierajmy odpowiednie ich smaki. Naukowcy podkreślają, jak ważne jest czerpanie przyjemności z jedzenia, czyli rozkoszowanie się smakiem i samą chwilą konsumpcji. – Pośpiech podczas jedzenia i poczucie winy, że na przykład oddajemy się swojej ulubionej przekąsce, powodują, iż nasz organizm wchodzi w reakcję stresową i zamiast czerpać z pożywienia to, co dobre, rozpoczyna produkcję kortyzolu i insuliny. A to sygnał do gromadzenia tłuszczu w ciele. Cieszenie się chwilą i relaks są podstawą do czerpania z lodów tego, co najlepsze bez lęku o figurę – mówi Katarzyna Okręglicka.
Czy Polacy stosują się do tych zaleceń? 58% z nas poświęca na zjedzenie średniej wielkości porcji lodów od jednej do pięciu minut. Jedna minuta? To ciut przykrótko. Jak się okazuje, na takim pośpiechu może ucierpieć nie tylko nasze gardło, ale i sylwetka.
A jak jest z naszym samopoczuciem po zjedzeniu porcji lodów? Przyjemność staje się dominującym uczuciem już tylko u 29% osób w porównaniu z wcześniejszymi 51% podczas ich jedzenia. Wzrasta za to zadowolenie (z 13% do 22%) i sytość (z 2% do 9%).
Jak zatem jeść lody, by czerpać z nich jak najwięcej przyjemności? Wystarczy poświęcić im czas i rozkoszować się smakiem i konsystencją tego najzimniejszego z deserów.