Promienie letniego słońca na skórze… któż ich nie lubi? Słońce dodaje nam energii. Ale promieniowanie w zbyt dużych dawkach, w dodatku bez ochronnego kremu szkodzi. Jak uchronić się przed najgorszym?
Jasna skóra, a taką natura obdarzyła większość Polaków, zniesie tylko niewielkie ilości promieni słonecznych. 10-15 minut dziennie na słońcu bez żadnej ochrony to dla większości z nas maksimum. Przed wyjściem na słońce koniecznie trzeba więc posmarować skórę kremem z filtrem przeciwsłonecznym. I to najlepiej nałożyć grubą warstwę kosmetyku. Im wyższy faktor kremu, tym dłużej krem będzie nas chronił przed szkodliwym wpływem promieni UVA i UVB. I tak na przykład faktor 20 pozwoli nam przebywać na słońcu 20 razy dłużej niż bez ochrony. Ale – uwaga – nie każdy krem przeciwsłoneczny ma w rzeczywistości taki faktor, o jakim zapewnia jego producent. Nasz test z lipca 2008 roku pokazał smutną prawdę o kosmetykach do opalania – niestety badanie filtrów wykazało w niektórych kremach znaczne różnice między wynikami uzyskanymi przez nas w laboratorium a deklarowanymi przez producentów na opakowaniach (wyniki testu znajdziesz tutaj: http://www.swiatkonsumenta.pl/artykul.php?id=1205).
Dlaczego skóra ciemnieje?
Właściwie dlaczego słońce szkodzi skórze? Otóż Zbyt duże dawki promieniowania sprawiają, że nasza skóra szybciej się starzeje. W najgorszym wypadku mogą doprowadzić do raka skóry. Szczególnie powinniśmy uważać, kiedy słońce przygrzeje mocniej po raz pierwszy po zimowych miesiącach. Wtedy nasza skóra jeszcze nie jest przyzwyczajona do promieni i nie zdążyła wytworzyć własnych mechanizmów ochronnych. Te mechanizmy to nic innego, jak ściemnienie i zgrubienie naskórka – czyli… opalenizna. Dla wielu z nas jest ona oznaką zdrowia i piękna, a tymczasem świadczy o tym, że skórze dzieje się krzywda, przed którą ta się broni. Sama nie poradzi sobie jednak ze zbyt długim i intensywnym promieniowaniem. Jeśli więc nie chcemy doprowadzić do poparzeń słonecznych, musimy albo chować się w cieniu albo smarować skórę dobrym kremem z filtrem przeciwsłonecznym.
Jak powstaje opalenizna?
Kolor naszej skóry, włosów i oczu zależy od ilości melaniny, czyli naturalnego pigmentu, który powstaje w organizmie. Ale dlaczego skóra niektórych jest ciemniejsza i lepiej się opala, a inni mają jasną karnację? Otóż u osób o jasnej cerze melanina występuje tylko w najgłębiej położonej warstwie skóry, natomiast inni mają melaninę we wszystkich warstwach naskórka – ich skóra jest ciemniejsza. Pod wpływem promieni słonecznych pękają specjalne zbiorniczki z melaniną, które znajdują się w naszej skórze. Wtedy melanina przedostaje się do komórki. W ten sposób skóra staje się opalona. Co ciekawe melanina zawsze gromadzi się w komórkach między jądrem komórkowym (gdzie znajduje się nasz materiał genetyczny – DNA) a powierzchnią komórki zwróconą do światła. W ten sposób w pewnym stopniu chroni DNA przed uszkodzeniem przez promieniowanie ultrafioletowe.
Miłe złego początki
Jak wiadomo, opalanie zwiększa ryzyko rozwoju raka skóry. Jego najgroźniejszą odmianą jest czerniak złośliwy. Ale wykryty w porę jest prawie zawsze uleczalny. Dlatego musimy przyglądać się naszej skórze, obserwować pieprzyki i znamiona, a gdy zauważymy zmiany w ich wyglądzie, natychmiast udajmy się do dermatologa. Zaniepokoić powinny nas zmiany: kształtu pieprzyka, struktury powierzchni, barwy oraz swędzenie czy krwawienie. Choroba może pojawić się nawet po 30 latach od momentu poparzenia słonecznego.
Grupy ryzyka
Kto jest szczególnie narażony na raka skóry? Przede wszystkim dzieci. Same nie unikają jeszcze instynktownie długiego przebywania na słońcu, a poza tym ich skóra przepuszcza więcej szkodliwego promieniowania niż skóra dorosłych. Naukowcy z Amerykańskiej Akademii Dermatologii w Waszyngtonie ustalili, że aż 80% późniejszych zachorowań na raka ma swoją przyczynę w zbytnim napromieniowaniu skóry właśnie w dzieciństwie, przed ukończeniem 18. roku życia.
Szczególnie uważać na słońce powinniśmy też w przypadku, jeśli rak skóry występował już u kogoś z naszej rodziny. Również duża liczba pieprzyków (ponad 50 na całym ciele), wrażliwa skóra (jasna, czerwieniąca się na słońcu oraz rude lub blond włosy), zmniejszona odporność organizmu (np. po transplantacji organów, chemoterapii, nosiciele wirusa HIV) – to powody, które powinny skłonić nas do pilniejszej ochrony skóry przed promieniami.
Beta-karoten nie dla każdego
Niekiedy zaleca się zażywanie preparatów z beta-karotenem (czyli prowitaminą A), aby przygotować skórę do kąpieli słonecznych. Beta-karoten faktycznie podnosi tolerancję na promienie słoneczne, ale w bardzo małym stopniu. Dlatego zażywanie tego typu preparatów przed i podczas sezonu na opalanie przez osoby o jasnej karnacji może mieć sens. Ale odpowiednie dawki powinien zalecić lekarz. Badania z ostatnich lat wykazały, że duże dawki beta-karotenu zażywanego latami zwiększają ryzyko zachorowania na raka płuc przez nałogowych palaczy. Osoby przyjmujące beta-karoten powinny poza tym pamiętać, że pigułki te nie zastępują kremów z filtrem ani czasu, jaki musi upłynąć aż nasza skóra powoli przyzwyczai się do słońca.
Nie uciekniesz do cienia
Przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym nie wystarczy schować się do cienia. Pod parasolem również nie zapominajmy o posmarowaniu się kremem z filtrem. Po co? Otóż dosięgną nas promienie odbijane przez otoczenie. To dotyczy szczególnie plaży – piasek i woda jak lustro odbijają promienie. Zachmurzone niebo też nie uchroni nas od groźnego promieniowania – chmury przepuszczą go wystarczająco dużo.
Czytaj też:
Gry plażowe – test 11 kremów i olejków do opalania
Nie ufaj filtrom – test kosmetyków do opalania