0,00 zł

Brak produktów w koszyku.

Strona głównaArtykułyZakupy a sprawa Orlenu

Zakupy a sprawa Orlenu

Opublikowano:

Autopromocja

spot_img

Gdzie i jak wydaje swoje pieniądze? Czy umie gotować? Jaki sport go kręci? Czy ufa mediom? Co myśli o członkach komisji śledczej ds. Orlenu? Czy przyjaźni się z Kuną i Żaglem? Z kim wyjeżdża na narty? Czy jest szczęśliwym człowiekiem?

Świat Konsumenta: Lubi Pan robić zakupy?
Sławomir Wiatr: Umiarkowanie. Nie lubię robić zakupów ze swoją żoną, która, jak większość kobiet, lubi kupowanie. Polega to na tym, że ona penetruje, wybiera najlepsze produkty, jakie są w ofercie. Ta część zakupów najbardziej mnie irytuje. Nie mam cierpliwości do biegania od sklepu do sklepu, do wybierania i mierzenia. Ale cieszy mnie kupienie czegoś. A jeżeli od czasu do czasu trzeba sobie coś kupić, na przykład koszulę, buty, garnitur czy sprzęt sportowy, postępuję dosyć standardowo. Mam swoje punkty, w których kupuję i koniec. Na przykład garnitur kupuję albo Bossa albo Pierre Cardin w zależności od tego, co mi bardziej pasuje. I nie robię z tego ceregieli.

ŚK: Nie robi Pan zakupów spontanicznie?
SW: W zasadzie spontanicznych zakupów nie robię… poza księgarnią.

ŚK: Kieruje się Pan marką?
SW: Nie mam hopla na punkcie metki, ale staram się kupować produkty przyzwoitej jakości wierząc w to, że między znakiem firmowym a jakością istnieje jakaś korelacja.

ŚK: Widzę, że zakupy to dla Pana prawdziwa trauma. A gdzie przyjemność?

SW: No nie. Jedyna przyjemność, jaką mam, to kupowanie sprzętu sportowego typu narty, rower i wszystko, co jest z tym związane. Ale to są rzadkie zakupy.

ŚK: Na jakich nartach Pan jeździ?
SW: Jeździłem na wielu. Teraz jeżdżę na Salomonach, a buty mam Lange. Ale najfajniej kupowało się za czasów realnego socjalizmu. Marzeniem były tak zwane metalowe narty, na przykład Rysy, kupowane w składnicy harcerskiej. Nie przyzwyczajam się do nart. Staram się tylko nie być snobistycznym idiotą i kupuję narty z poprzedniego sezonu bardzo dobrej klasy za pół ceny.

ŚK: Kupuje Pan w Polsce czy za granicą?
SW: Sprzęt narciarski kupuję tylko za granicą. I nie tylko sprzęt. Przeraża mnie fakt, że tam jest taniej niż w Polsce. Garnitur Armaniego jest o kilkanaście procent droższy w naszym kraju.

ŚK: Kieruje się Pan reklamą?
SW: Bardzo umiarkowanie. Staram się nie kierować reklamą, ale ci, co robią reklamę, wiedzą i mają instrumenty do tego, żeby sprawdzić, że ona działa. Więc wszyscy poddajemy się jej mniej lub bardziej świadomie.

ŚK: Pana ulubiona reklama?
SW: Jest jedna reklama, która mi się szalenie podoba – to reklama piwa Żywiec w klimacie mazurskim. Zwłaszcza, że kocham Mazury i spędzam tam masę czasu.

ŚK: A najgorsza reklama?

Ja nie mam nic wspólnego z aferą Orlenu poza stacją benzynową, na której tankuję.

SW: Irytują mnie reklamy radiowe. Bo one polegają zazwyczaj na tym, że ktoś jest idiotą poniżej standardów intelektualnych przeciętnego obywatela. I chyba to wszystkim pasuje, bo wiemy, że większość z nas, Polaków, ma problemy ze zrozumieniem tekstu pisanego – to tak zwany funkcjonalny analfabetyzm.

ŚK: Ma Pan zaufanie do telewizji?
SW: Tak jak do całego świata dziennikarskiego.

ŚK: Ma Pan?
SW: Nie.

ŚK: Dlaczego?
SW: Nie mam dlatego, że istnieje naturalne dążenie w tej branży do powierzchowności i uproszczenia. Dziennikarstwo jest powierzchowne z natury i goni za sensacją. A życie jest bardziej skomplikowane i złożone.

 ŚK: Prasa skrzywdziła Sławomira Wiatra?
SW: Tak. I to całkiem niedawno, na początku tego roku. I miałem wielkie szczęście, że publicznie mogłem zakwestionować te wszystkie bzdurne tezy, które wysuwano pod moim adresem. Na przykład słowa posła Macierewicza, który mówił – chyba w telewizji Trwam i Radiu Maryja – że będzie przesłuchiwał szefa mafii wiedeńskiej, a także inne próby tego typu, które były obrzydliwe i nawet nie było ku tym tezom przesłanek, poza tym, że w dwóch firmach, w których mam udziały, mają także udziały ludzie, u których pracował Ałganow, co samo w sobie nie jest zbrodnią. Poprzez moją osobę chciano uderzyć w środowisko prezydenta i SLD.

ŚK: Odbiła się na Pana życiu prywatnym tak zwana afera Orlenu?
SW: Ja nie mam nic wspólnego z aferą Orlenu poza stacją benzynową, na której tankuję. Moje przesłuchanie to było kuriozum. Ta cała komisja nie wiedziała, o co mnie pytać. A ja się dobrze przygotowałem, bo jestem niezłym warsztatowcem. Wiedziałem o nich wszystko, a oni o mnie nic. Wiedzieli tylko, że od 1990 r. z Kuną i Żaglem mieliśmy Billę i mamy udziały w jednej spółce. Wiedzieli też, że znam bardzo dobrze pana prezydenta i jego żonę i cały establishment SLD. Z tej wiedzy próbowano stworzyć coś, co wyszło pokracznie i śmiesznie. Nawet przez moment nie miałem poczucia, że zadano mi jakieś kłopotliwe pytanie. Dla mnie kłopotliwe. Natomiast oni byli w kłopocie.

ŚK: Kuna i Żagiel to Pana przyjaciele?
SW: Nie. Koledzy biznesowi.

ŚK: Ciężko było podczas przesłuchania?
SW: Samo wezwanie mnie przed komisję było taką polityczną hucpą i prowokacją. Nie padło ani jedno pytanie o Orlen. Nawet nie pytali, gdzie tankuję. Przeprowadziłem sobie analizę pięciu facetów.

Jakby pan wszedł do sejmu i popatrzył się na posłów, to ogromna ich część wygląda jak półtorej nieszczęścia. Są jacyś wytłamszeni, nieestetyczni i zatłuszczeni.

Wassermann jest człowiekiem niezwykle mętnym w formułowaniu swoich myśli i wbrew temu, że używa dużo słów, dużo retoryki, kończy tezami, a nie pytaniem i raczej jest facetem niepewnym siebie. Z czego to wnioskuję? On się cały czas za czymś kryje. Albo za okularami, albo za papierami, albo ręką zakrywa usta. Najwidoczniej ma bardzo duże problemy ze sobą.
O Macierewiczu wiedziałem, że jest w gorącej wodzie kąpany i zapyta mnie o moje oświadczenie lustracyjne. Jako młody człowiek współpracowałem z wywiadem, przyznałem się do tego dobrowolnie i nie ma w tym żadnej sensacji. A o co on może innego pytać?
Grzesik. Wiedziałem, że będzie mnie pytał o moje prywatne relacje z Kwaśniewską. Przez kilka lat wyjeżdżaliśmy z prezydentową i jej córką na narty. Oczywiście była tam również i moja żona. Poseł Grzesik ma swoją specjalizację.
Dzisiaj wiarygodność tej komisji jest żadna.

ŚK: No to teraz dla rozluźnienia porozmawiajmy o czymś innym. Gotuje Pan?
SW: Bardzo lubię. Mam kilka swoich potraw. Robię, moim zdaniem, najlepsze na świecie spaghetti – jest to moje kultowe danie i wszyscy się nim zajadamy. Robię również przepyszną polędwicę w czerwonym winie. Z potraw plebejskich lubię robić klopsy, no i wiele innych.

ŚK: Lepiej Pan gotuje czy żona?
SW: Różnica między nami polega na tym, że ja lubię, a ona nie lubi tego robić.

ŚK: Ma Pan zaufanie do polskich produktów?
SW: Zdecydowanie tak. Ale pod warunkiem, że są dobre.

ŚK: Lubi Pan wydawać pieniądze?
SW: Umiarkowanie. Znam ludzi, którzy uwielbiają wydawać pieniądze, ale ja do nich nie należę. Mam szacunek dla pieniądza. Nie cenię sobie postaw nowobogackich, które polegają na szastaniu i demonstracji zasobności portfela.

ŚK: Często robi Pan prezenty?
SW: Raczej nie za często. Jeżeli są okoliczności, to i owszem. Czasami są „”popełniane”” inwestycje w żonę. Można nazwać to prezentem albo wspólną inwestycją. Prowadzimy wspólną kasę i zarządza nią moja żona, a nie ja.

ŚK: Jak ocenia Pan kulturę polityków?
SW: Bardzo trudno jest uogólniać, ale generalnie rzecz biorąc większość polityków to ludzie bardzo niechlujni. Jakby pan wszedł do sejmu i się na nich popatrzył, to ogromna ich część wygląda jak półtorej nieszczęścia. Są jacyś wytłamszeni, nieestetyczni i zatłuszczeni.

 ŚK: Najlepiej ubrany polityk to…?
SW: Niewątpliwie taką osobą jest Andrzej Olechowski. No i Donald Tusk. Prezydent jest zawsze elegancko ubrany. Są tacy, którzy mają własny styl, na przykład Rokita: za duża o dwa numery marynarka plus kapelusz.

ŚK: A najbardziej niechlujni politycy?
SW: Większość posłów z Samoobrony celuje w niechlujności. Spodnie wyprasowane, oprócz tych Leppera, należą do rzadkości. Również posłowie PSL nie mają szacunku do własnego wyglądu. Totalny brak potrzeby estetycznej.

ŚK: Kultura Polaków…
SW: …Dla ogromnej części kultura jest niedostępna. Wielkim ograniczeniem są tutaj pieniądze. I powstaje pytanie: Czy fakt, że nie chodzimy masowo do kina i do teatru, nie kupujemy książek i gazet wynika z niskich potrzeb intelektualnych Polaków czy z tego, że bilety do kina dla całej rodziny to nie wydatek tylko inwestycja?

ŚK: Ulubiona książka?
SW: W dzieciństwie oczywiście „”Chłopcy z placu broni””. Nie zaczytuję się w literaturze pięknej, ten etap mam już za sobą. Natomiast uwielbiam literaturę faktu na pograniczu współczesności i nieodległej historii. Zaczytuję się w literaturze związanej z funkcjonowaniem systemów totalitarnych.

ŚK: Kim tak naprawdę jest Sławomir Wiatr?
SW: Jestem wolnym człowiekiem, który może robić to, co chce, kiedy chce.

ŚK: Jest Pan szczęśliwym człowiekiem?
SW: Nie wiem. Do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze kilku rzeczy. Pewności jutra…

Najnowsze Artykuły

WIĘCEJ PODOBNYCH

Czy eko jest eko? Zaskakujące wyniki testu

Polacy kupują produkty bio, bo chcą jeść zdrowo i unikać chemii. Ale czy zawsze...

Test odkurzaczy pionowych: Drogi nie znaczy dobry

60 PIONOWYCH ODKURZACZY AKUMULATOROWYCH W TEŚCIE: Na dobry odkurzacz pionowy bezprzewodowy trzeba wydać około...

Szkodliwe substancje w tanim foteliku

17 FOTELIKÓW SAMOCHODOWYCH W TEŚCIE: Uwaga! Test fotelików samochodowych 2024 ujawnił, że w jednym...