0,00 zł

Brak produktów w koszyku.

Strona głównaArtykułyW krainie bułożerców

W krainie bułożerców

Opublikowano:

Autopromocja

spot_img

Fast foody to zwykle atmosfera jak z tandetnej telenoweli i niezdrowe jedzenie.

Świta. Smętny personel snuje się między stolikami wyszukując porozrzucanych plastikowych kubków i tekturowych tacek upaćkanych keczupem. W barze jednej z dużych sieci fast food z klientów jest tylko kilku kierowców odwlekających wyjazd w trasę.

Za ladą

 – Eeeeee! Torby! – tubalny głos wdziera się ze strony kuchni. Jedna ze sprzątających niczym zbolała odwraca głowę. – Ale, do mnie czy do Moniki? – pyta tonem, od którego chce się ziewać. – A jeden kij, wszystkieście takie same – odpowiada człowiek zwany kucharzem. Pracownica człapie na zaplecze ciągnąc zygzakiem za sobą mopa. Po chwili pąsowa z emocji wybiega na salę jadalną: – O kurde, kierownik będzie za godzinę, kurde! Kazał mi kasę podliczyć! Atmosfera błyskawicznie tężeje. Teraz zelektryzowani niespodziewaną wieścią pracownicy fast foodu krzątają się niczym mrówki w rozwalonym mrowisku. – Weźże człowieku te zimne buły gdzieś schowaj – strofuje kasjer wychudzonego osobnika przyodzianego w biały kitel. Tenże z metalowej półki zdejmuje kilka hamburgerów. – Ten stres mnie zabije – sarka pod nosem jeden ze sprzątających.

Stres w niektórych barach szybkiej obsługi rzeczywiście bywa ogromny. – Przebrnąłem rozmowę kwalifikacyjną. Wymagania jak dla menadżera, kilkunastu kandydatów na miejsce, a interview z pytaniami niemal jak do służby wywiadowczej – opowiada Maciek, były pracownik sieciowego fast foodu. Udało się. Został kasjerem.

Pierwszego dnia pracy na początek zmiany kierownik nakazał pracownikom formować szereg. – Do nowych prawie krzyczał o szansie, jaką dostali, o tradycjach i rozmachu firmy. I o tych, co wylecieli za brak dyscypliny. „Pamiętajcie, na zbity pysk”, zakończył złowrogo – mówi Maciek. Taka atmosfera panowała każdego dnia.

Maćkowi zaszkodziła własna inicjatywa. – Zaproponowałem przy głównym menadżerze mały trick przy obsłudze klientów. Kiedyś tego uczyłem się na kursach handlowania: zamawiającego szybko zasypuje się kilkoma propozycjami dodatków do kupowanego dania. Klient często się nie zastanawia i w locie łapie jakąś propozycję – tłumaczy. Kierownikowi nie w smak był nowicjusz wykazujący się przy menadżerze. Zaczął szykanować gorliwego kasjera. – A to niby się nie uśmiechałem, mało pomagałem przy sprzątaniu… – wspomina Maciek.

Kierownik przy tym był pobłażliwy dla występków pozostałych pracowników. – Przez palce patrzył na przykład, gdy ktoś podbierał frytki z porcji przeznaczonej dla klienta. Wprawdzie filmowych sekwencji z oddawaniem do żarcia śliny tudzież innych płynów u nas nie było. Za to kierownik czasem wspinał się na wyżyny swego dowcipu sprawdzając paluchem ciepłotę dania.

Przed ladą

 Jacy byli klienci? – Najwięcej uczniów z gimnazjum i szkół średnich. Nawet byli tacy, którzy regularnie w naszym barze umawiali się na randki – wspomina Maciek.

Zdarzały się małe zadymy. – Sieciowe fast foody to wróg antyglobalistów, symbol konsumpcji. Kiedyś kilku anarchistów oblepiło szyby wlepkami w stylu: „Tu szybko się nażresz na koszt dzieci z Malezji”. Kierownik kazał wszystkim facetom z obsługi ich przegonić, zadzwonił po policję. Chcąc nie chcąc musieliśmy się szarpać z tymi punkami i hipisami. Zanim przyjechała policja jeden z wlepiających wdarł się za bar i zaczął bombardować bułkami – opowiada Maciek. W jedną z następnych nocy antyglobaliści z zemsty spryskali lokal graffiti. – A przecież mogło nie być całej awantury. Wystarczyło jakbyśmy zdrapali wlepki – kiwa głową z politowaniem.

Maciek opowiada też o stałym bywalcu – Radży. Ten okoliczny „półsiniak” zamawiał zawsze jeden i ten sam zestaw, przysiadał się i komu tylko się dało snuł historie dziwnej treści. Najczęściej o tym, jak odkopał fiata na plaży w Kołobrzegu. – A więc nawet w takim miejscu, należącym do molocha szybkiego żarcia stworzył się specyficzny klimat. Chyba tylko dlatego, że to w Lublinie, niezbyt dużym mieście. Tutaj wszystko nowe jest wydarzeniem przez kilka lat. W dużych aglomeracjach pewnie fast food to tylko przelotówka – domyśla się Maciek.

W barze przepracował 14 miesięcy. Dziś sam jest kierownikiem działu w innym symbolu globalizacji – hipermarkecie. Jego dręczyciel z fast foodu podobno wyleciał z pracy. Ponoć poszło o to, że czasem kazał obsłudze intensywnie i z całkiem bliska wpatrywać się w gości marudzących nad jedzeniem przed zamknięciem lokalu. Miało ich to sprowokować do szybkiego wyjścia.

Bary wielkich sieci, szczególnie w mniejszych miastach, bywają nie tylko jadłodajnią. Dla nastolatków stały się zasiadówą. Oczywiście dla tych trochę zasobniejszych, współczesnej „bananowej” młodzieży. Biedniejsi zasilają szeregi blokersów. Zarówno pod klatką, jak i w fast foodach małolatom chodzi o towarzyskie szlify.

– Przyjdą, przyjdą. Będzie Jarek z kuzynem. Ten, co wypasionym civikiem jeździ. Tylko mu się nie pucuj. Ja go wyhaczę, jasne? – swojska Britney zaznacza wskazującym palcem z brokatem na paznokciu. Jej koleżanka, przaśna Jenifer w różowych okularach, przerywa siorbanie z monstrualnego kubka i uspokaja: – Nie moja półka. Od miesiąca tylko w hiphopowców się wbijam. Zapadają w milczenie, celebrują picie, tylko co chwila odwracają się czujnie lustrując salę. Wchodzi wychudzony mężczyzna w wypłowiałym płaszczu – komentują, chichoczą. Wchodzą oczekiwani kolesie – sztywnieją jakby siadły nagle na szpilkach. Obie nerwowo zasysają słomki. – Sięmanello foczki – rzuca przybyły w czarno-odblaskowej, skórzanej marynarce. Klepie Britney w plecy, wyciąga grabę do Jenifer i krzepko potrząsa jak toporną grzechotką – obie chichoczą. Nie jest źle. Drugi w postawionych kolcach z tlenionych włosów idzie po hamburgery. Ma białą, pikowaną á la baleron kurtkę. Wraca, zatapia zęby w bule. Widać jeszcze obcy, bo milczy. Laski świergoczą o ostatnim reality show, luzak w skórze ciągle buczy coś o swoim kinie domowym. Jest dobrze.

Najnowsze Artykuły

WIĘCEJ PODOBNYCH

Wielki test lodówek

87 CHŁODZIARKO-ZAMRAŻAREK W TEŚCIE: Nie kieruj się marką, kiedy wybierasz nową lodówkę. Nasz test...

Test butów trekkingowych

10 PAR BUTÓW W TEŚCIE: Z membraną czy bez? Test butów trekkingowych pokazał, że...

Test pralek: Tania jest najlepsza

57 PRALEK W TEŚCIE: Mimo że ich ceny rzadko schodzą poniżej 2000 zł, ten...