0,00 zł

Brak produktów w koszyku.

Puszka nadziei

Opublikowano:

Autopromocja

spot_img

Obiecują zastrzyk energii, odpędzenie zmęczenia, dodanie sił do działania na pełnych obrotach. Ale – uwaga – wypicie ich w nadmiernej ilości, a do tego w połączeniu z alkoholem, może mieć fatalne skutki.

To że popularność energy drinków, bo o nich właśnie mowa, zbudowana jest w dużej mierze na skutecznych działaniach marketingowych, nie jest tajemnicą, ale czyżby marketing był jedyną mocną stroną tych napojów, a działanie pobudzające jest wyssane z palca? Mógłby to sugerować wynik badania przeprowadzonego przez naukowców z Uniwersytetu Loughborough. Otóż okazało się, że napoje energetyzujące z dużą zawartością cukru mogą zwiększać… senność. Co prawda od razu po wypiciu napoju dostajemy silny zastrzyk energii (dotyczy to tylko sfery fizycznej, nie pobudzenia umysłu), która jednak gwałtownie opada już po godzinie. Badacze zaobserwowali, że wydłuża się wtedy czas reakcji, a zdolność koncentracji maleje, co nie miałoby miejsca, gdybyśmy wypili napój energetyzujący bez cukru. Problem w tym, że większość energy drinków jest obficie słodzona. Ktoś kiedyś powiedział: „”W fabryce produkują kremy, a w sklepie sprzedają nadzieję””. Wygląda na to, że podobnie rzecz ma się z energy drinkami.

Efekt sztuczności

 Energy drinki pojawiły się w polskich sklepach stosunkowo niedawno, bo na początku lat 90. XX w.: Red Bull, Tiger, XL, Burn to główni gracze na energetycznym rynku. Nowe napoje szybko podbiły gusta konsumentów, głównie młodych. Stały się wręcz produktami kultowymi – na energy drinki zapanowała istna moda. Skąd bierze się fenomen tego napoju? Trudno podejrzewać, by energy drinki popularność zawdzięczały swojemu smakowi, który bardziej przypomina lekarstwo nafaszerowane chemią niż napój orzeźwiający. Ale, jak się okazuje, napój energetyzujący wcale nie ma orzeźwiać i wcale nie ma smakować. – Konsument energy drinków nie szuka w nich naturalnego smaku, bo wszystko to, co naturalne nie kojarzy się z silnym pobudzeniem i emocjami, a raczej z produktami ekologicznymi, które mają wyciszyć i uspokoić – mówi dr Joanna Kaczorowska, kierownik ds. badań Adriant Polska. – W przypadku energy drinków chodzi właśnie o efekt sztuczności czy medykamentu – dodaje. Osoba, która sięga po napój odnosi wrażenie, że w tej małej puszce musi być zamknięta jakaś naprawdę wyjątkowa chemia, która doda energii, a nawet skrzydeł. – To trochę abstrakcyjna kategoria, ale konsumenci energy drinków, uważają że to produkt z pogranicza medycyny i zwykłego napoju – zauważa dr hab. Barbara Kowrygo z Wydziału Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji SGGW.

A więc mimo że smak energy drinków jest tak samo chemiczny, niezależnie od marki napoju, to teoretycznie mógłby być całkowicie inny. Ale czy smaczny energy drink by się sprzedawał? Dr Kaczorowska przypomina, że swego czasu już taki wymyślono: – Bardzo smaczny napój grejpfrutowy, niegazowany, naturalny – okazało się, że w ogóle nie było na niego popytu.

Popyt na energię

Dawniej człowiek, który potrzebował dodatkowego zastrzyku energii, sięgał po kawę. Teraz coraz częściej kupuje puszkę napoju energetyzującego. Dlaczego? – To napój kierowany do ludzi młodych, którzy niekoniecznie kochają kawę, ale chcą dostać coś, co ich pobudzi – tłumaczy dr hab. Kowrygo.

Picie mieszanki alkoholu z kofeiną to jak naciskanie podczas jazdy samochodem gazu i hamulca jednocześnie. Dla samochodu może się to skończyć awarią, tym bardziej więc skutki mogą być groźne dla ludzkiego organizmu.

Ten efekt pobudzenia jest szczególnie pożądany, w sytuacjach, kiedy nie ma czasu na sen: podczas prowadzenia samochodu na długich trasach, w trakcie nauki przed egzaminem czy podczas imprezy. – Żyjemy coraz szybciej i coraz intensywniej, stąd też wzrasta zapotrzebowanie na energię w różnych sytuacjach – mówi Anna Czerniecka, menadżer ds. komunikacji Red Bull. W barach i dyskotekach bez problemu można zamówić drink na bazie napoju energetyzującego i alkoholu. – Taki drink jest modny – mówi Magda Winiarska, redaktor naczelna „”Rynków Alkoholowych””. – Poszukuje się wciąż czegoś nowego: jeśli można łączyć alkohol z sokami, napojami gazowanym, a nawet z herbatą, to czemu nie spróbować i z energy drinkiem? – tłumaczy Winiarska. Tymczasem lekarze ostrzegają przed łączeniem napojów energetyzujących z alkoholem. – Zarówno alkohol, jak i kofeina zawarta w takich napojach, szybko podnoszą ciśnienie krwi. Po tym nagłym zwiększeniu ciśnienia alkohol rozpada się w cyklu metabolicznym, czyli następuje nagły spadek ciśnienia, co u osób, które mają kłopoty z ciśnieniem (i to nie dotyczy tylko ludzi starszych, ale i młodych), może być nawet niebezpieczne – ostrzega dr Krystyna Rybińska, Kierownik Pracowni Higieny Żywności PZH. Alkohol i kofeina mają przeciwne działanie na nasz organizm. – Z jednej strony energy drink rozpiera, a z drugiej wódka obezwładnia – mówi Ryszard Berent, prezes Stowarzyszenia Polskich Barmanów. Picie takiej mieszanki to jak naciskanie podczas jazdy samochodem gazu i hamulca jednocześnie. Dla samochodu może się to skończyć awarią, tym bardziej więc skutki mogą być groźne dla ludzkiego organizmu.

Energy obawy

Po doniesieniach na temat przypadków zasłabnięcia, a nawet śmierci, które nastąpiły u całkowicie zdrowych osób po wypiciu napoju energetyzującego z alkoholem, część państw Unii Europejskiej zaczęła bliżej przyglądać się energy drinkom. I choć nie wykazano bezpośredniego związku między tymi wypadkami a wypiciem energy drinka, przeprowadzono szereg badań nad wpływem poszczególnych jego składników na organizm człowieka. Jednym z nich było badanie szwedzkich uczonych nad skutkami łączenia napojów energetyzujących z alkoholem, a także z wysiłkiem fizycznym. Wciąż wiele osób myli napoje izotoniczne, przeznaczone dla sportowców, z energetyzującymi i pije te drugie przed uprawianiem sportu, aby dodać sobie energii. Tymczasem może to powodować zaburzenie pracy serca. Unijny Komitet Naukowy ds. Żywności odnotował między innymi przypadek osiemnastoletniego chłopaka, który nagle zmarł podczas gry w koszykówkę – wcześniej wypił trzy puszki napoju energetyzującego. Autorzy szwedzkiego badania konkludują, iż konieczne są dalsze badania, ale do czasu otrzymania ich wyników konsumenci powinni zachować ostrożność w piciu alkoholowych energy drinków. To samo radzi Szwedzka Agencja ds. Żywności i wielu ekspertów na całym świecie.

Ale to jeszcze nie koniec obaw związanych z niepożądanym oddziaływaniem mieszanki energy drinków z alkoholem. Dwa ich składniki: kofeina oraz tauryna mają działanie odwadniające. Utrata wody i sodu z organizmu w krótkim czasie może prowadzić do zasłabnięcia, a nawet śmierci. – Nie należy demonizować energy drinków, wszystko zależy od dawki: jeśli jej nie przekroczymy, picie takich napojów będzie bezpieczne – uspokaja dr Rybińska. – Trzeba wziąć też pod uwagę fakt, że każdy organizm reaguje tu indywidualnie. Ci, którzy mają tendencję do wysokiego ciśnienia, powinni wiedzieć, że dla nich energy drinki nie są wskazane, tym bardziej w połączeniu z alkoholem – dodaje dr Rybińska. Tylko czy konsumenci energy drinków są świadomi ryzyka łączenia tych napojów z alkoholem? Czy wiedzą, jaka jest dla nich bezpieczna dawka? – Konsument powinien być świadomy, co pije, gdyż z przepisów Unii Europejskiej wynika konieczność oznaczania napojów napisem „”wysoka zawartość kofeiny””, jeżeli jest jej więcej niż 150 mg/l. Energy drink nie jest produktem, który należy traktować tak samo, jak masło czy mleko – mówi dr Rybińska. Trzeba zaznaczyć, że w puszcze energy drinka znajduje się średnio tyle samo kofeiny, co w jednej kawie i dwukrotnie więcej niż w coli.

Zakazany owoc

 Tymczasem podczas imprez w klubach i barach energy drinki leją się litrami – nic dziwnego, przecież właśnie na tych miejscach skupiają się działania marketingowe producentów napojów energetyzujących. To właśnie imprezy, na których nieodłącznym elementem jest alkohol, są często przez nich sponsorowane. – Nawet na oficjalnych konkursach barmańskich jest kategoria łączenia wódki z napojem energetyzującym. W grę wchodzi pewnie sponsor – zauważa Winiarska. – Wydaje mi się, że młodzi ludzie w ferworze zabawy mogą nie mieć świadomości, iż połączenie dwóch silnie działających na organizm napojów może mieć niedobre skutki. Ale to efekt mody, ciekawości: czemu by nie spróbować? – zastanawia się redaktorka.

Drink na bazie napoju energetyzującego i alkoholu jest modny. Jeśli można łączyć alkohol z sokami, napojami gazowanym, a nawet z herbatą, to czemu nie spróbować i z energy drinkiem?

Do 2004 r. na puszce Red Bulla widniało ostrzeżenie: „”nie mieszać z alkoholem””. Co od tego czasu się zmieniło, że producent napisu już nie umieszcza? – Etykiety zostały dopasowane do obowiązujących przepisów polskiego prawa oraz wymogów dyrektywy Komisji Europejskiej – odpowiada Anna Czerniecka z Red Bulla. Tłumaczy, że Red Bull początkowo został zarejestrowany jako dietetyczny środek spożywczy, a obecnie jest sklasyfikowany jako zwykły środek spożywczy – stąd różnica. Być może jednak warto nadal informować konsumentów, że mieszanie napoju z alkoholem jest niewskazane? Albo chociaż, że pijąc taką mieszankę należy zachować umiar i ostrożność? To i tak nieduże wymaganie w stosunku do producenta, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że w Kanadzie do 2004 r. sprzedaż energy drinka była zakazana, a dziś musi widnieć na nim ostrzeżenie o zawartości kofeiny i o tym, że jest niewskazany dla dzieci, kobiet w ciąży i karmiących, osób wrażliwych na działanie kofeiny i w końcu, że nie powinno się go łączyć z alkoholem oraz pić więcej niż w ilości 500 ml dziennie. Z kolei we Francji, Danii i Norwegii swego czasu zakazano sprzedaży energy drinków w sklepach – ze względu na zawartość tauryny były traktowane jak leki i można je było kupić tylko w aptekach. W Wielkiej Brytanii zaś sieć supermarketów Morrisons odmawiała sprzedawania napojów z kofeiną i tauryną osobom, które nie ukończyły 16 lat. Dr Rybińska z PZH jest jednak sceptyczna co do wprowadzenia nakazu umieszczania ostrzeżeń na napojach energetyzujących. – Taki prawny zapis jest rzeczą bezsensowną, bo energy drink jest napojem i nie ma potrzeby, żeby łączyć go z alkoholem – mówi. Tyle że życie pokazuje, iż potrzeba taka istnieje… Ryszard Berent również uważa, że nie ma sensu wprowadzać dodatkowych zakazów i nakazów związanych z energy drinkami. Co więcej, jest zdania, że dawne ostrzeżenie na puszce Red Bulla nie było niczym innym, jak… chwytem marketingowym. – Są kampanie, w których od początku czyni się produkt kontrowersyjnym – zauważa nasz rozmówca. – To na zasadzie „”co zakazane, smakuje lepiej””, która trafia szczególnie do ludzi młodych, do których Red Bull jest skierowany. Przecież mimo iż firma ostrzegała, że nie można mieszać jej napoju z alkoholem, to jednocześnie promowała w dyskotekach i klubach picie wódki z Red Bullem. Ja osobiście nie mogę uwierzyć, że coś, co wczoraj było zakazane, dziś jest preferowane – wyznaje Berent.

Napój energetyzujący wcale nie ma orzeźwiać i wcale nie ma smakować. Konsument energy drinków nie szuka w nich naturalnego smaku, tu chodzi o efekt sztuczności i medykamentu.

Wizerunek zakazanego owocu Red Bull zyskał już wcześniej, jeszcze zanim trafił na rynek polski. Producentowi trudno było uzyskać zgodę na sprzedaż napoju w kolejnych krajach ze względu na zawartość tauryny. W gazetach zaczęły pojawiać się niesamowite wręcz historie na temat rzekomych aktów wandalizmu dokonywanych przez osoby, które wypiły zbyt dużo Red Bulla albo o tym, że do napoju dodawane są składniki z jąder byków. Po publikacji artykułu zatytułowanego „”Płynna kokaina”” organizacje rodziców rozpoczęły w Niemczech protesty przeciwko napojowi z czerwonym bykiem twierdząc, że promuje on przyjmowanie narkotyków. Te wydarzenia okazały się wodą na młyn dla producenta napoju – jego sprzedaż rosła tak szybko, że w Europie zabrakło aluminium na puszki.

Kwestia smaku

– Tworzony przez speców od marketingu wizerunek energy drinków, które zdają się być napojami usprawniającymi nasze działanie, powoduje, że do nas, konsumentów, dociera fałszywy obraz tej kategorii napojów – twierdzi Frances Mantak z Uniwersytetu Brown w USA, którego naukowcy prowadzili badania nad skutkami łączenia napojów energetyzujących z alkoholem. Badacze ostrzegają, że zapewnienia o wspomaganiu koncentracji, przyspieszaniu czasu reakcji i pobudzaniu metabolizmu mogą być powodem błędnego przypuszczenia, że energy drink przyspieszy metabolizm alkoholu. – Sposób promocji tego typu napojów daje przyzwolenie na picie ich łącznie z alkoholem – uważa Mantak. – Niektórzy konsumenci lubią łączyć Red Bulla z alkoholem, ale jest to kwestia ich decyzji i preferencji. Nic nie wskazuje na to, że Red Bull w połączeniu z alkoholem wywołuje jakiekolwiek skutki (negatywne lub pozytywne) – broni napój Czerniecka. Również Iwona Jacaszek, dyrektor ds. korporacyjnych Coca-Cola HBC Polska, producenta napoju Burn, nie widzi przeciwwskazań łączenia Burna z alkoholem. – Aczkolwiek, jak ze wszystkim, tak i tu należy zachować umiar: sam nadmiar alkoholu może wywołać problemy zdrowotne, a także nadmiar napoju energetyzującego – dodaje. Natomiast producent napoju XL jest bardziej ostrożny: – Zgodnie z informacją na etykiecie nie zaleca się łączenia produktów zawierających kofeinę z alkoholem – mówi Anna Procak z XL Energy Marketing.

– Picie wódki czystej, bez popijania jej czymkolwiek, jest dużo bardziej szkodliwe niż picie tej wódki z energy drinkiem – twierdzi Berent. Dodaje jednak, że nie należy przesadzać z ilością. – Pobudzeni młodzi ludzie pijąc szybko, łapczywie, nie kontrolują stanu swojego organizmu – zaznacza Berent. Bo mieszanka alkoholu z napojem energetyzującym daje pijącemu wrażenie, że pozostajemy bardziej trzeźwi niż to ma miejsce w rzeczywistości. Tymczasem tak naprawdę ani czas reakcji się nie zmniejsza, ani inne objawy upojenia alkoholowego. – Powstaje za to odczucie, że spokojnie możemy wypić jeszcze więcej i nagle wpada się pod stół – wyjaśnia dr Rybińska.

Zdaniem Berenta energy drinków nie powinno mieszać się z alkoholem z powodu zgoła innego niż zdrowotny. – Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z Red Bullem czy z jego konkurentem, Burnem, oba smakują podle. Z mojego punktu widzenia, czyli barmana sprzed lat, ani jeden ani drugi nie nadaje się do mieszania – konkluduje znawca tematu, który sam siebie nazywa estetą, dla którego smak jest bardzo ważny.

Najnowsze Artykuły

WIĘCEJ PODOBNYCH

Zbadaliśmy pestycydy w pomidorach z Lidla i Biedronki

Po teście jabłek kolej na pomidory. Okazuje się, że one również zawierają pozostałości pestycydów....

Jabłka z Lidla gorsze niż z Biedronki

Fundacja Pro-Test wykryła aż dziewięć różnych pestycydów w jabłkach z Lidla. W jabłkach z...

Test słuchawek: Od ucha do ucha

14 SŁUCHAWEK NAUSZNYCH W TEŚCIE: Test słuchawek wyłonił najlepsze modele. Okazuje się, że za...