Myślisz, że kupując produkt oznaczony logo CE, masz gwarancję, że jest on dopuszczony do sprzedaży w krajach Unii i bezpieczny? Mylisz się z co najmniej dwóch powodów…
Przed świętami kupujemy więcej zabawek, sprzętu RTV i AGD i innych produktów, które położymy pod choinką. Właśnie te kategorie produktów (a także parę innych, np. okulary słoneczne) muszą mieć, zgodnie z prawem, znak CE.
Co to CE?
CE to skrót od słów „Conformité Européenne”. Oznacza deklarację producenta, że produkt spełnia między innymi wymagania bezpieczeństwa obowiązujące na terenie Unii Europejskiej.
Jednak to, że na przykład na zabawce, widzisz napis CE, wcale nie musi oznaczać tego, co myślisz… Jak to możliwe? Otóż łudząco podobny do unijnego logo jest znak „China Export”, który z europejską dyrektywą nie ma nic wspólnego. Oba znaki różnią się tylko odległością obu literek: „C” i „E” (patrz ilustracja).
Wierzyć na słowo?
Na tym jednak nie koniec pułapek związanych ze znakiem CE, jakie czekają na nas, konsumentów. Tak naprawdę bowiem nigdy nie możesz mieć pewności, czy produkt, który kupujesz, i który ma nawet to właściwe, europejskie logo CE, jest bezpieczny. Wynika to z faktu, iż znak ten umieszczany jest na podstawie deklaracji producenta – to sam producent potwierdza, że jego towar spełnia unijne normy bezpieczeństwa i musimy wierzyć mu na słowo.
Jak się jednak okazuje, nie zawsze możemy ufać deklaracjom producentów. Dowodzą to niezależne testy produktów, takie jak te przeprowadzane przez Fundację Pro-Test w laboratoriach. Weźmy choćby ostatni test zabawek: Okazało się, że wiele, nawet z drewnianych zabawek, uchodzących za te bezpieczniejsze, zawierało szkodliwe substancje – w farbach, którymi pomalowane są zabawki, sklejce czy sznurkach laboratorium wykryło toksyczne związki. Tymczasem każda z zabawek z testu musiała, zgodnie z prawem, być oznakowana logiem CE.
Czytaj też:
Test zabawek – Toksyczne zabawki
Oznakowanie opakowań – Żywność już nas nie zaskoczy
Test pralek – Jaka najlepsza dla ciebie?