Wyjątkowo sroga w tym roku zima sprawia, że z coraz większą podejrzliwością przyjmujemy prawdy o ociepleniu klimatu. Cały świat śledzi doniesienia z kolejnych miejsc na świecie, w których śnieżyce i mróz paraliżują codzienne życie. Pogoda znów nas w tym roku zaskoczyła. Czy wiara w prognozy pogody ma w ogóle sens?
Pogoda nie po raz pierwszy nie jest taka, jakiej można było się spodziewać, biorąc pod uwagę nagłaśnianą w ostatnich latach teorię o ociepleniu klimatu. Naukowcy rozkładają bezradnie ręce – wyjątkowo sroga zima to kolejne zjawisko w pogodzie, którego nie przewidzieli. Jedni mówią o jednorazowym ochłodzeniu, które długofalowego zjawiska zmiany klimatu i tak nie cofnie; inni zaczynają poddawać w wątpliwość ocieplenie klimatu i argumentują, że to całkowicie normalne, iż klimat, tak jak to się dzieje od milionów lat, czasem się ociepla, czasem ochładza, więc nie ma co bić na alarm. Nie wiadomo, czy to pod wpływem silnych mrozów czy czegoś innego, ale nawet sami naukowcy zajmujący się badaniem zmian klimatycznych dostrzegli w ostatnich dniach błąd w swoich wyliczeniach dotyczących daty stopnienia himalajskich lodowców. Wiceprzewodniczący Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), Jean-Pascal van Ypersele przyznał, że pomylono się o, bagatela, 300 lat. Skończyło się na tym, że za swoją pomyłkę przedstawiciele IPCC przeprosili. Okazało się bowiem, że dane opublikowane w raporcie z 2007 roku, w którym ostrzegano, że lodowce w Himalajach mogą stopnieć do 2035 roku, to po prostu czeski błąd. Tak naprawdę chodziło o rok 2350.
Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z ociepleniem czy z ochłodzeniem klimatu, jedno jest pewne: Pogoda z krótkiej wzmianki na końcu dziennika urosła w ostatnich tygodniach do rangi wydarzenia dnia. Widzowie z zapartym tchem śledzą relacje z zasypanych śniegiem rejonów i wyczekują zapowiedzi pogodowych na najbliższe dni.
Naukowiec, góral czy wróżka?
Tylko dlaczego zapowiedzi tego, co czeka nas w pogodzie dajmy na to w czwartek, w poniedziałek wyglądają zupełnie inaczej niż we wtorek, aby w środę zmienić się jeszcze raz o 180 stopni? Okazuje się, że dobry meteorolog to jednocześnie naukowiec, stary góral i… wróżka. Wiedza, doświadczenie oraz intuicja w jednym. Czasami to jednak nie wystarcza.
Z ciekawości porównaliśmy prognozę dla Warszawy z kilku stacji telewizyjnych i gazet (z Polski i zagranicy). 1 lutego dowiedzieliśmy się na przykład kolejno, że nazajutrz: „będzie dość pochmurno i bez opadów”, „czeka nas śnieg”, „słońce będzie wychodziło zza chmur, lecz popruszy też śnieg”. Również co do temperatury nie było zgodności – w zależności od prognozy, wahała się między -5 a 0°C. Skąd takie różnice? Choćby dlatego, że dokładna prognoza wymaga szczegółowych danych. A tych wciąż brakuje. Stacje meteorologiczne kontrolują pogodę w Europie oraz Ameryce, ale w Afryce, Azji i na obszarze oceanów jest ich za mało. Mimo to i tak ilość informacji, które codziennie napływają do instytutów meteorologii, przyprawia o zawrót głowy.
Zalew informacji
Zacznijmy „skromnie” – od Polski. Na terenie kraju działa ponad 60 stacji badawczych, które zbierają dane potrzebne do prognozowania pogody. Pomiary synoptyczne są w nich robione co godzinę i za każdym razem składają się z co najmniej 20 elementów (temperatury, ciśnienia, prędkości i kierunku wiatru, zachmurzenia, wilgotności itp.). Do biur prognoz co godzinę dostarczanych jest około 1200 różnych informacji o stanie pogody na obszarze Polski. Wiele stacji wykonuje też rozszerzony program obserwacji dokonując między innymi pomiarów zanieczyszczeń i skażeń promieniotwórczych atmosfery.
Na tym jednak nie koniec zalewu informacji. Polscy synoptycy codziennie wymieniają dane w ramach Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO). W efekcie do Instytutu w Warszawie wciąż docierają dane pogodowe dotyczące obszaru Europy, Północnej Afryki i Atlantyku. W sumie aż 60 tys. różnych informacji!
Przezorny zawsze ubezpieczony
Przy takiej ilości danych meteorolodzy są skazani na komputery. To maszyny tworzą mapy synoptyczne i, za pomocą modeli numerycznych, wstępnie prognozują pogodę. Ich pracę zawsze korygują jednak naukowcy. Ostatecznie, każda prognoza jest subiektywna, bo wynika z ich wiedzy i doświadczenia.
Na ile przepowiadanie pogody się sprawdza? Według badań, co najmniej w 80%. Tylko co, jeśli trafimy na te „brakujące” 20%? Albo na kolejną, z długiej serii, pogodowych anomalii? Najlepiej bez względu na prognozę, nosić w torbie i parasol i okulary przeciwsłoneczne, a przed wyjściem z domu po prostu wyjrzeć przez okno i zerknąć na termometr. Z prognozy dowiemy się co najwyżej albo, że mróz chwyci mocniej, albo że przyjdzie odwilż. Ale, jak się okazuje, i tak źle, i tak niedobrze. Bo przecież wraz z odwilżą zapowiadane są gigantyczne powodzie…