W zeszłym roku było na Florydzie prawie 50 mln turystów, podczas gdy zarejestrowanych mieszkańców jest tu ponad 16 mln. Liczba odwiedzających ten stan ludzi sprawia, że głównym zajęciem tubylców jest usługa. A głównym zajęciem przyjezdnego – konsumpcja. A stworzyć sprzyjające warunki dla 50 mln konsumentów to nie lada wyzwanie. Ale miejscowi dają sobie z nim radę po mistrzowsku.
Amator słonecznych i wodnych kąpieli niewątpliwie wybierze słynne Miami lub jedną z mniej sławnych, licznych plaż. Spędzi tu tydzień lub dwa leniwie sącząc drinki, leżąc na czyściutkim piaseczku i wpatrując się w krystaliczną, orzeźwiającą wodę oceaniczną. Czas będzie płynął powoli, fundusze wyczerpią się niezauważalnie, a proza życia bezskutecznie będzie próbowała przedrzeć się przez bajkowość scenerii.