Mnożą się związki przez internet. Młodzież przestaje pisać pamiętniki, zastępując je wirtualnymi blogami, a zamiast iść do miasta – wchodzi na czat. Według badań już za kilka lat dzieci będą spędzały większość swojego czasu w internecie. Psychologowie biją na alarm. Jaki będzie świat, w którym przyjdzie dorastać naszym dzieciom?
Dwa lata temu Mariusz i Ewa mieszkali w miastach odległych od siebie o 400 km. Nie wiedzieli o swoim istnieniu. Dziś wynajmują mieszkanie we wrocławskiej kamienicy. W maju będzie ślub. – Poznaliśmy się zupełnie przypadkiem przez internet. Raz na Gadu Gadu napisał do mnie przez pomyłkę jakiś mężczyzna. Jak się później okazało, mój przyszły mąż – tłumaczy Ewa.
Mariusz chciał porozmawiać z kolegą, ale źle zapisał jego numer. Kiedy po drugiej stronie odezwała się dziewczyna, był zdziwiony. – Myślałem, że znajomy robi sobie żarty, nie słuchałem tłumaczeń Ewy, a ona ciągle powtarzała „ale ja naprawdę jestem kobietą”. Kiedy w końcu zauważyłem, że piszę pod zły numer, oboje zaczęliśmy się śmiać – wspomina, przytulając ją. Od słowa do słowa przypadkowi internauci wymienili się numerami telefonów i obiecali, że jutro znowu porozmawiają. I tak się zaczęło. Po dwóch miesiącach codziennego pisania, długich telefonów i niespodzianek wysyłanych pocztą, zdecydowali, że spróbują życia razem. – To nie była prosta decyzja – ona mieszkała w Rzeszowie, a ja we Wrocławiu. – tłumaczy. Oboje studiowali – Ewa dopiero zaczynała, a Mariusz był na drugim roku. Spotykali się rzadko, bo nie mieli zbyt wiele czasu. Rok temu Mariusz zaproponował wspólne mieszkanie. – Już niedługo kończę studia, zdobędę pracę. Jakoś to będzie. Najważniejsze, że mamy siebie – tłumaczy.
O swoim przypadku mówią, że była to „miłość od pierwszego kliknięcia”. Nie wyobrażają sobie, żeby tamtej wiosny mogli podjąć inną decyzję.
Takie historie zdarzają się w Polsce coraz częściej. Prawie jedna czwarta internautów poznała kogoś przez internet. Większość tych wirtualnych znajomości przekształciła się w znajomości realne – wynika z badań CBOS. Dla co szóstego nastolatka rozmowy przez internet są ważne dlatego, bo można porozmawiać o sprawach intymnych. Tyle samo młodych osób szuka w internecie miłości i sposobności do umówienia się na randkę.
Dać się poderwać?
– Cze, skąd klikasz? – Opole, a ile masz latek? – 17, dasz fotkę? Tak zaczyna się rozmowy na nastoletnich czatach. – Jak nie wyślesz zdjęcia, to mówią, że nie jesteś wiarygodny i nie chcą z tobą gadać. Nic dziwnego, bo w internecie każdy jest anonimowy – tłumaczy Justyna, siedząca na wałbrzyskim czacie w portalu wp.pl pod nickiem „Ona”. Wchodzi tu już półtora roku. – Trudno znaleźć kogoś wartościowego, to najczęściej dzieciaki nudzące się na informatyce. Do tej pory trafiłam tylko na kilka ciekawych osób – wylicza. Dlaczego więc ciągle w tym uczestniczy? – To uzależnia. Chat jest takim preludium dobrej zabawy: przypadkowo rozmawiasz z kimś, kto wysyła ci fotkę. Patrzysz, a tu świetny koleś, naprawdę warty uwagi. I wtedy podejmujesz decyzję, co z nim zrobić. Dać się namówić na coś więcej czy odpuścić? – tłumaczy.
Młodzi ludzie stworzyli nawet specyficzny język, którym posługują się na czatach i nie tylko. Zamiast „cześć”, mówi się tu „cze”, polskie słowa zapisuje się zgodnie z angielską fonetyką, (np. klikasz – klikash, już – joosh), a na zasady ortografii i stylistyki nikt nie zwraca uwagi. Chodzi wyłącznie o treść. Jednak również z nią może być kłopot. – W trakcie normalnej konwersacji jedynie około 10% przekazu stanowi treść. Pozostała część to ton głosu, mimika twarzy, gesty, przekaz niewerbalny. Na pewno każdy internauta miał sytuację, kiedy po długiej dyskusji w sieci nie można było dojść do porozumienia, a jeden szybki telefon czy krótkie spotkanie od razu wyjaśniało sprawę – mówi Jarogniew „Vader” Muszyński, operator polskiej części IRCNetu, uczęszczanej przez ponad 100 tys. czatowników.
W internecie czaty są jedną z najpopularniejszych usług. W godzinach szczytu przebywa na nich nawet kilkaset tysięcy osób. Najczęściej niepełnoletnich. – To niepokojące, bo czat nie buduje prawidłowych wzorców zachowań w społeczeństwie. Znaczy to tyle, że za 10 lat może dojść do sytuacji, w której nastolatek nie będzie wiedział, w jaki sposób oddać w sklepie towar do reklamacji albo jak zapytać przypadkowego przechodnia o drogę – martwi się Henryk Dudziński, psycholog.
30 milionów komentarzy
Równie popularne wśród nastolatków stały się od niedawna blogi, czyli internetowe pamiętniki, zastępując swoje tradycyjne, papierowe pierwowzory. Najczęściej młody bloger jest dziewczyną w wieku 15-17 lat. – Codziennie nowy pamiętnik zakłada 70-80 osób, a były czasy, że dokonywano nawet 300 rejestracji dziennie – mówi Adam Wojtkiewicz, właściciel pierwszego serwisu blogowego w Polsce, Blog.pl. W jego portalu założonych jest ponad 70 tys. internetowych pamiętników, które zawierają łącznie 7 mln wpisów i – uwaga! – ponad 30 mln komentarzy.
– Zauważamy w ostatnich latach ciekawe zjawisko. Jeszcze do niedawna młodzież pisała pamiętniki, które chowała głęboko w szafkach, ukrywając je przed wszystkimi. Teraz młody człowiek za punkt honoru ma założenie bloga i pisanie na nim o najintymniejszych nawet sprawach, czekając na komentarze zupełnie obcych ludzi – tłumaczy Helena Grad, socjolog młodzieży. Te obserwacje potwierdzają właściciele blogowisk. Zgodnie twierdzą, że w ostatnich latach popyt na pamiętniki w internecie wzrósł i umocnił się.
Era e-młodzieży
Blogi są lubiane także przez gejów. – Na 10 moich znajomych homo 8-9 ma bloga – mówi Marcin Grochowski (whoever25.blog.pl). – Tutejsze środowisko jest przyjazne homoseksualistom. Na moim blogu byłem o wiele częściej krytykowany przez innych gejów za moje teksty niż przez przypadkowych ludzi. Wpisów typu „wy pedały” praktycznie u siebie nie miałem – dodaje. Marcin jest też świetnym przykładem na to, że blogi pomagają nawiązywać przyjaźnie, a nawet związki. – To właśnie tutaj poznałem mojego obecnego partnera (not4every1.blog.pl). Dwóch mężczyzn połączył wirtualny pamiętnik – śmieje się.
E-społeczeństwo jest z pewnością bardziej tolerancyjne. Socjologowie i etycy martwią się tylko, by internetowy liberalizm nie przekroczył zdroworozsądkowych granic. – Można się spodziewać, że pozycja blogów i czatów będzie stale rosnąć. Już dziś blog wygrywa z pamiętnikiem, a czat – z wyjściem do kina – mówi Henryk Dudziński. – Z biegiem lat zacznie się tworzyć nowa grupa społeczna, swoista e-młodzież. Ważne, aby internet potrafił umiejętnie ją rozwinąć. A to może być trudne.
A co Wy o tym sądzicie? Czekamy na Wasze opinie.